Wielka kariera i przemocowy związek

31 stycznia na scenie Impartu we Wrocławiu wystąpi La Chana, Antonina Santiago Amador, cygańska królowa flamenco. Na rozgrzewkę proponuję obejrzeć dokument w reżyserii Luciji Stojevic.

Światowa kariera. Entuzjastyczne recenzje: „Zaczarowany wulkan flamenco”, „Publiczność szaleje za Chaną”, „Najczystsza cygańska sztuka”, „Nowy fenomen flamenco”, „Cygańska potęga i chwała”. Koncerty – wśród widzów Salvador Dali w towarzystwie gepardów w brylantowych obrożach. Prestiżowe występy w telewizji. A w domu mąż-tyran, który u szczytu sławy zabronił jej tańczyć. „Tańcząc wyrażałam wiele emocji, m.in. tłumioną bezsilność. Mając wszystko czułam się jak uboga sierota” – zwierza się w filmie. Tylko na scenie czuła się wolna, bo wtedy w pełni kontrolowała sytuację. Oklaski publiczności oznaczały powrót do domu i koniec panowania. „Kazał zrezygnować mi z kariery i podciął mi skrzydła”. Kiedy miała 38 lat została z niczym. Po kilku latach odbiła się, wróciła na scenę.

„Flamenco to rytm, a my, tancerze, jesteśmy tylko instrumentami” – opowiada Rocio Molina w „Impulso” (jedną z bohaterek jest też La Chana). „Miałam w głowie rytm. To klucz do wszystkiego”, „Uczucia są zakorzenione w rytmie”, „Kiedy złapałam rytm, mogłam improwizować” – mówi królowa flamenco. Rytm i improwizacja, metody pracy, to drugi albo pierwszy, bo wątek prywatny płynnie przeplata się w tym obrazie z zawodowym, temat „La Chany”.

Dokument był już kilka lat temu w programie 14. edycji Millennium Docs Against Gravity Film Festival. Znajdował się w relacjonowanej przeze mnie sekcji „Doc Dance”. Wczoraj odbył się pokaz w Kinotece. Po powrocie do domu zorientowałam się, że jest też publicznie (i bezpłatnie) emitowany przez TVP Kultura: tutaj.

Czytaj też:

Nowe flamenco Rocio Molina