Sztuka wysoka i popularna

Te dwa pojęcia wcale nie muszą się wykluczać. Ponad 275 tysięcy widzów obejrzało balet „Romeo i Julia” w choreografii Kennetha MacMillana w ramach trwającego od początku pandemii cyklu Royal Opera House: #OurHouseToYourHouse. Premiera online odbyła się 10 lipca. Emisja zakończy się dzisiaj i jak wynika z oficjalnych danych artyści mogą również liczyć na wsparcie finansowe. Kwota darowizn na obecną chwilę wynosi 67 835 USD.

Ten Szekspirowski tytuł w baletowej odsłonie z muzyką napisaną przez Siergieja Prokofiewa pojawił się na scenie Covent Garden w 1956 roku, a więc po szesnastu latach od leningradzkiej prapremiery w Teatrze im. Kirowa w choreografii Leonida Ławrowskiego i ponad dwadzieścia lat od oddania przez kompozytora dzieła Teatrowi Bolszoj w Moskwie, którego dyrekcja uznała wówczas zamówiony utwór za nietaneczny i odmówiła jego wystawienia. Moskiewska premiera odbyła się dopiero w 1946 roku.

W Londynie balet Prokofiewa przyjęto od razu entuzjastycznie. „Even now, the sensation caused by that evening lingers on. We were bowled over by the power of Muscovite dancing, by the radiance of Ulanova’s presence, by the force of Prokofiev’s score” – tak Clement Cris wspominał sensację, jaką wywołał występ Rosjan, ich taneczną charyzmę, talent Galiny Ułanowej i siłę oddziaływania muzyki.

Początkowo ROH rozważała przeniesienie na swoją scenę wersji Leonida Ławrowskiego. Rosyjski choreograf nie dysponował wtedy czasem. Frederick Ashton, który choć sam w 1955 roku stworzył kameralną wersję „Romea i Julii” dla baletu w Kopenhadze i nosił się z zamiarem wystawienia Szekspirowskiej tragedii w Londynie, jako dyrektor artystyczny Baletu Królewskiego zwrócił się jednak z prośbą o stworzenie pełnospektaklowego baletu do Kennetha MacMillana.

Próby rozpoczęły się we wrześniu 1964 roku. Warto zaznaczyć, że słynna scena balkonowa powstała już wcześniej dla kanadyjskiej telewizji z udziałem Lynn Seymour i Christophera Gable’a. I to właśnie ta para miała zatańczyć w premierze, która odbyła się 9 lutego 1965 roku. Taki był zamiar choreografa, który pokrzyżował Sol Hurok. Zgodnie z jego sugestią w pierwszym galowym przedstawieniu zatańczyli Margot Fonteyn i Rudolf Nuriejew – duet, który według amerykańskiego impresario lepiej nadawał się do reklamy zbliżającego się tournée angielskiego zespołu za oceanem.

Wersja Kennetha MacMillana należy do moich ulubionych. Choreograficznie nowocześniejsza jest już teraz oczywiście wersja Aleksieja Ratmańskiego. Ale nadal doceniam mistrzostwo MacMillana w budowaniu psychologii postaci i scen zbiorowych. I zawsze z przyjemnością oglądam znane mi spektakle w nowych obsadach. Nie miałam wcześniej okazji obejrzeć Yasmine Naghdi w roli Julii ani Matthew Balla jako Romea. A jest to kolejna para, która rewelacyjnie interpretuje tańcem słowa Szekspira. Link do nagrania znajdą Państwo: tutaj. Na jutro jest już zapowiedziana kolejna premiera online – „Śpiącej królewny”, również w nieznanej mi dotąd obsadzie. W roli księżniczki Aurory wystąpi Fumi Kaneko, Księcia – Federico Bonelli.

Czytaj też:

A new modern classic… – recenzja spektaklu „Romeo i Julia” w choreografii Aleksieja Ratmańskiego

Znany balet w nowej formie – recenzja spektaklu: „Romeo i Julia” w choreografii Jacka Tyskiego

#Zostańwdomu i oglądaj taniec – część piąta