Sprawa Liama Scarletta. Sprawca czy ofiara?

Kiedy w ubiegłym roku czytałam prasowe doniesienia o usunięciu Liama Scarletta z kręgu artystów Royal Opera House, po owianym tajemnicą postępowaniu o nadużycia natury seksualnej, a także o zerwaniu zawartych z nim kontraktów przez The Royal Ballet i inne zespoły baletowe, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że dyskrecja, jaką otoczone zostało postępowanie posunięta została do granic absurdu, nie służy akcji #MeToo i narusza prawa podejrzanego, a nawet, wprawdzie nie w sensie prawnym, ale jednak faktycznie oskarżonego.

Dlatego w moim wpisie „Ciche odejście w aurze #MeToo” padło następujące zdanie: „Liam Scarlett publicznie do postawionych zarzutów nie ustosunkował się. W tym sensie wymowna staje się wypowiedź Dietera Jaenicke, dyrektora Salon Internationale de la Danse, który ostrzega przed pochopnym łamaniem ludzi i ich karier. Niestety enigmatyczne wypowiedzi przedstawicieli Royal Opera House i brak oficjalnego oświadczenia, z jakich ostatecznie powodów zadecydowano o zakończeniu współpracy z choreografem-rezydentem, nie pomagają w walce o przejrzyste i cywilizowane warunki pracy”.

W sobotę dowiedziałam się, że Liam Scarlett nie żyje. Dzień wcześniej zmarł w swoim domu w Ipswich w wieku trzydziestu pięciu lat. Chwilę wcześniej Królewski Balet Duński oficjalnie odwołał zaplanowane na wiosnę 2022 roku wystawienie baletu „Frankenstein” w jego choreografii, gdyż jak ogólnie stwierdzono w teatrze niedopuszczalne są zachowania obraźliwe, a dobre samopoczucie i bezpieczeństwo osób w nim zatrudnionych są priorytetem dyrekcji.

Jedną z pierwszych osób, która zabrała głos w sprawie jego śmierci był Aleksiej Ratmański, który na swoim Facebooku napisał o samobójstwie Liama, oskarżył świat baletu o odwrócenie się plecami od życiowej tragedii choreografa i wyraził sprzeciw wobec swoiście pojmowanej kultury wykluczenia. Od wczoraj także część mediów domaga się większej przejrzystości sprawy.

Krytyce poddana została tajemnica postępowania. Wątpliwości budzi wydane po zakończeniu dochodzenia oświadczenie, że „nie ma żadnych spraw do rozpatrzenia” o domniemane niewłaściwe kontakty podejrzanego z uczniami The Royal Ballet School. Niezrozumiałe jest także – w kontekście zerwania współpracy – stanowisko australijskiego Queensland Ballet, który przeprowadził swoje własne śledztwo i również nie znalazł podobno dowodów na niewłaściwe zachowanie artysty. Pisze się także, jakoby ROH przez dziesięć lat ignorowała wewnętrzne skargi dotyczące Liama. Plotki głoszą, że namawiał uczniów do przesyłania mu nagich zdjęć. W związku z tym zasadne stało się pytanie, czy osoby, które te zarzuty ignorowały nie powinny zostać pociągnięte do odpowiedzialności. Zastanawiające jest też milczenie artysty. Liam Scarlett nie ustosunkował się publicznie do wysuwanych pod jego adresem oskarżeń. W związku z tym nie bez kozery pojawiają się przypuszczenia, że ROH kupiła sobie jego milczenie. Przyznaję, że ja również zastanawiałam się, czy nie doszło wcześniej do zawarcia jakiejś ugody.

Dobitnie sprawę podsumował Graham Watts. Na łamach The Spectator wyraził taką opinię:

„Scarlett’s career was effectively ended without a trial or any transparent due process. An independent inquiry took place in secret and concluded that there were no matters to pursue but nonetheless ended his ability to work. Of course, safeguarding and a duty of care to students should be at the highest level of secure robustness, but a duty of care to the accused is also required. Accusers get to keep their anonymity, but the accused has nowhere to hide even when allegations are dropped” (Kariera Scarletta została unicestwiona bez procesu czy jakiegokolwiek transparentnego postępowania. Niezależne dochodzenie odbyło się w tajemnicy i stwierdziło, że nie ma żadnych spraw do rozpatrzenia, ale mimo to spowodowało utratę przez niego pracy. Jest rzeczą bezdyskusyjną, że uczniom należy się ochrona i ich bezpieczeństwo powinno być na najwyższym poziomie, ale konieczna jest też opieka nad oskarżonym. Oskarżyciele mogą zachowywać anonimowość, ale oskarżony nie ma gdzie się ukryć, nawet jeśli zarzuty zostaną wycofane”.

W sprawie Liama Scarletta jest chyba jeszcze gorzej. W zasadzie oficjalnie nic nie wiadomo. Ani jakie konkretnie zarzuty i przez kogo zostały postawione, ani czy jego wina została udowodniona bądź chociażby uprawdopodobniona. Wiemy jedynie, że w Londynie „nie ma żadnych spraw do rozpatrzenia”, a w Australii w zachowaniu Liama Scarletta nie było nic niewłaściwego.

Czytaj też:

Przedwczesna śmierć Liama Scarletta

Ciche odejście w aurze #MeToo

Slipped Disc:
Two Opera Houses face questions about Liam Scarlett’s death

The Sun:
What were the allegations against Liam Scarlett?

The Spectator:
What lessons are there from the tragic death of Liam Scarlett?