Chleb ziemski czy niebieski? Wielki Inkwizytor Dostojewskiego w balecie Borisa Ejfmana
Na najnowszą premierę Polskiego Baletu Narodowego „Exodus / Bieguni-Harnasie” biletu nie zakupiłam, bo krótko mówiąc był długi weekend i inaczej ten wieczór spędziłam, ale jedno z kolejnych przedstawień zrecenzowała na swoim blogu muzycznym pani Dorota Szwarcman. I zdaje się, że szału muz znowu nie było. Spektakl okazał się po prostu dość poprawny, w warstwie muzycznej, jej wykonaniu, pozostawiający wiele do życzenia.
Baletów w ostatnich tygodniach w nadmiarze nie oglądam, stąd przerwa w publikacjach blogowych. Skusiłam się jednak ponownie (i to trzykrotnie) na „Braci Karamazow” w choreografii Borisa Ejfmana. Dlaczego wybrałam akurat ten balet? 11 listopada oprócz naszego święta niepodległości obchodzonego lokalnie i nacjonalistycznie – tak, jak było widać na medialnych obrazkach z Kalisza i z Warszawy (także w cieniu coraz bardziej przerażającego przebiegu wydarzeń na wschodniej granicy), w kilku miejscach na świecie przypomniano o 200. rocznicy urodzin Fiodora Dostojewskiego. A że Boris Ejfman w balecie stworzonym na podstawie powieści genialnego rosyjskiego pisarza i filozofa, „proroka rosyjskiej rewolucji”, którego zdumiewała „szerokość ludzkiej natury”, temat wolności również porusza i czyni to w sposób doskonały, tym bardziej sięgnęłam po DVD. Nawiasem mówiąc od „Braci Karamazow” zaczęło się moje pisanie o tańcu. W tym miejscu krótka dygresja: w zapowiedzi zamieszczonej na afiszu Polityki pojawił się wtedy „chochlik drukarski” – któryś z redaktorów (piszę ogólnie, gdyż śledztwa w tej sprawie przeprowadzać nie będę) zrobił z Borisa Ejfmana wychowanka Leonida Jakobsona (ja tego zdania w ten sposób nie napisałam); było to moje pierwsze zetknięcie z redaktorską rzeczywistością, której – w moim przypadku – jednym z niemiłych przejawów było redagowanie tekstów bez zastanowienia, a niekiedy zupełnie świadomie wbrew moim słowom i intencjom.
Boris Ejfman jest jednym z najbardziej charyzmatycznych choreografów, uwielbianym przez publiczność, cenionym przez krytyków. Clive Barnes, „Englishman who became the US’s most revered theatre critic” (Anglik, który stał się najbardziej szanowanym amerykańskim krytykiem teatralnym), napisał o nim: „Prawdopodobnie pozostaje nam tylko jedna wątpliwość: czy jest on ostatnim wybitnym choreografem XX wieku, czy też pierwszym XXI”.
Balety buduje genialnie, rewelacyjnie pisze tańcem, nie interesuje go ruch pozbawiony treści, będący jego zdaniem przejawem fizycznej, a nie duchowej aktywności człowieka. Spektakle tworzy na podstawie biografii historycznych postaci i genialnych artystów („Rosyjski Hamlet”, „Rodin”, „Czajkowski – PRO et CONTRA”, „Czerwona Giselle”) oraz wielkiej literatury („Anna Karenina”, „Don Kichot, czyli fantazja szaleńca”, kilka lat temu pisałam na blogu o jego baletowej wersji „Eugeniusza Oniegina”). „Zwracając się w swoich spektaklach w stronę wielkiej literatury, zawsze staram się za pomocą sztuki choreograficznej wyrazić emocjonalny wstrząs, jaki odczuwam podczas spotkania z mądrością i twórczą siłą naszych genialnych poprzedników” – tak tłumaczy swoje fascynacje i zainteresowania. Mówi również, że czerpiąc z literackiego źródła stawia sobie za cel odkrycie w dziele tego, co dziś może poruszyć współczesnego widza, szuka tego, co można wyrazić jedynie za pomocą wielkiej sztuki tańca. Stąd bliskie są mu postulaty Jeana-Georges’a Noverre’a o tańcu jako dramacie odzwierciedlającym życie, o ruchu tancerzy wynikającym z akcji i będącym odbiciem poruszeń duszy kreowanych przez nich postaci. Choreografia jest według niego odrębnym gatunkiem sztuki zdolnym materializować emocjonalne stany duszy. Jego bohaterowie, podobnie jak Dostojewskiego, stawiani są w sytuacjach ekstremalnych, akcje dzieją się na pograniczu jawy i snu, „diabeł walczy z Bogiem, a polem bitwy są ludzkie serca”. „Człowiek jest tajemnicą. Tę tajemnicę należy rozwiązać, jeśli chcesz być człowiekiem. Ja chcę być człowiekiem i dlatego będę rozwiązywał tę tajemnicę” – pisał szesnastoletni Fiodor Dostojewski w liście do swojego brata Michała. Ten sam cel stawia sobie Boris Ejfman przystępując do realizacji kolejnych baletów.
Balet „По ту сторону греха” (Po drugiej stronie grzechu), bo tak brzmi tytuł aktualnej wersji „Braci Karamazow” powstał w 2013 roku. Ale historia tytułu sięga 1995 roku. Wtedy odbyła się jego prapremiera w Sankt Petersburgu; potem spektakl był ponad 160 razy wystawiony nie tylko na teatralnych scenach Rosji, gdzie otrzymał prestiżową nagrodę „Золотой софит”, również w USA, Niemczech, we Francji, w Austrii, Hiszpanii, na Węgrzech, w Szwajcarii, Holandii, Brazylii, Korei, Egipcie, Polsce. A w 2014 roku podczas kolejnej wizyty Sanktpetersburskiego Teatru Baletu Borisa Ejfmana mogliśmy go obejrzeć w zmodyfikowanej formie, bez jednej z głównych bohaterek powieści, czyli Katieriny Iwanownej. Odbiór dzieła pozostał ten sam, publiczność i krytyka jak zawsze były pełne zachwytu. Oto dwie recenzje opublikowane tuż po polskiej premierze: „Bracia Karamazow” dla żądnych doznań i Zatańczyć Dostojewskiego.
Obecnie nowi „Bracia Karamazow” pojawiają się w programie telewizji Mezzo, tytuł jest oczywiście nadal wystawiany na żywo, w tym miejscu podlinkowuję kalendarium zespołu, a przed spektaklami prowadzona jest sprzedaż płyt DVD. Ja w ten sposób w Burgtheater w Wiedniu, dokąd wybrałam się, aby obejrzeć „Czajkowskiego – PRO et CONTRA” kupiłam cztery płyty: „Annę Kareninę”, „Rodina”, „Oniegina” i właśnie zmienionych„Braci Karamazow” (ale uwaga, płyta wydana jest pod oryginalnym tytułem).
Już w pierwszej minucie spektaklu, w grupie zgromadzonych przed klasztorem mnichów, rozpoznajemy „bohatera Dostojewskiego” – Aleksieja Fiodorowicza Karamazowa (w tej roli Dmitrij Fiszer), najmłodszego z braci Aloszę, wierzącego w ludzi niewinnego altruistę, który nie chce być sędzią, „wstąpił na zakonną ścieżkę, bo go podówczas urzekła i ukazała, by tak rzec, jego szarpiącej się duszy idealne wyjście z mroków doczesnego zła na światłość miłości”. Zaraz potem dołączają do niego dwaj bracia: najstarszy, romantyczny lekkoduch, Dmitrij Fiodorowicz (Oleg Gabyszew) i drugi w kolejności urodzenia, negujący istnienie Boga, uczony ateista Iwan Fiodorowicz (Siergiej Wołobujew). Wszystkich łączy miłość braterska i niewidzialna nić „Karamazowszczyzny”. Jest więc też ojciec – rozpustny, prostacki, o odrażającym wyglądzie Fiodor Pawłowicz (Igor Poliakow), według Dostojewskiego: „typ człowieka nie dość, że podłego i występnego, ale też pomylonego – z takiego jednakowoż rodzaju pomyleńców, co to świetnie potrafią załatwiać swoje interesiki finansowe i na tym koniec”. W fabule „По ту сторону греха” pojawia się zatem motyw pieniędzy (w powieści przewijający się w kilku kontekstach, jak choćby w walce Dmitrija o spadek po matce Adelajdzie Iwanownej); w balecie wpleciony w pijacką orgię z udziałem Fiodora i jego rywalizację z najstarszym synem o zmysłową Gruszeńkę (Maria Abaszowa). Pojawia się też duch Sofii Iwanownej, anielskiej matki Iwana i Aloszy, „opętanej” na skutek bestialskiego prowadzenia się i okrucieństwa Fiodora. I jeden z ważniejszych wątków: śmierć ojca, o którego zamordowanie oskarżony zostaje Dmitrij. Co za tym idzie do wyrażonych w baletowej formie filozoficznych, egzystencjalnych rozważań wprowadzony zostaje motyw wyrzutów sumienia Iwana, jego opętania przez szatana i słynne zdanie: „Jeśli nie ma Boga, to wszystko wolno”, nie ma przestępstw, tak więc nie ma i grzechu, istnieją natomiast jedynie ludzie głodni. Z drugiej strony dominującym elementem scenografii jest krzyż, który pojawia się również w choreografii. Wymownie piękne są sceny: Alosza dźwigający negującego istnienie Boga Iwana i Gruszeńka z trwogą usiłująca się do krzyża zbliżyć.
Wróćmy więc do pytania postawionego w tytule. Chleb ziemski czy niebieski? Można by je też zadać inaczej: kto dla chleba niebieskiego wzgardzi ziemskim? Wielki Inkwizytor zna na nie odpowiedź. Brzmi ona: wybrani. Gdyż Bóg uczynił człowieka wolnym, ale nie dobrym, „a to znacznie trudniejsze brzemię”. Inaczej mówiąc: Bóg ma tylko wybranych, kościół ze swoją wiarą w cuda i tajemnicą, władzą opartą na autorytecie pociągnie za sobą i ukoi większość. „U nas wszyscy będą szczęśliwi” – cynicznie oznajmia Wielki Inkwizytor. A będzie to cicha, pokorna szczęśliwość, szczęśliwość słabych i nikczemnych istot, którymi ludzie, niezdolni do wolności, z radością oddającą ją cynicznym „autorytetom”,
są z natury. I więcej od prawdy, wolności sumienia, wyboru cenią sobie stan dziecięcej szczęśliwości i chleb ziemski. W tekście Dostojewskiego padają też takie słowa: „…cóż to za wolność myślałeś, skoro posłuszeństwo kupiono za chleb? (…) ale czy wiesz, że w imię tego właśnie ziemskiego chleba powstanie przeciw Tobie duch ziemi i będzie z Tobą walczył, i zwycięży Ciebie i wszyscy pójdą za nim (…) czy wiesz, że miną wieki, a ludzkość oznajmi przez usta swej mądrości i nauki, że zbrodnia, a więc zapewne i grzech, nie istnieje, a są jedynie ludzie głodni. Nakarm, a dopiero potem żądaj od nich cnoty – oto co napiszą na sztandarze, który podniosą przeciw Tobie i pod którym to znakiem zburzą Twoją świątynię”.
Boris Ejfman podążył za myślą Dostojewskiego kreując jedne z najmocniejszych filozoficznych scen, jakie kiedykolwiek powstały w historii baletu, a aplauz wciąż osiąga dzięki genialnej choreografii, wspaniałym tancerzom, muzyce (utwory Wagnera, Rachmaninowa, Musorgskiego tworzą niesamowity nastrój ), scenografii, kostiumom i rewelacyjnej reżyserii świateł. Kiedy po raz pierwszy oglądałam „Braci Karamazow” w teatrze, dialog Wielkiego Inkwizytora/ Iwana z Chrystusem/ Aloszą, wizualizacja słowa mówionego, połączenie tekstu z mową ciała tancerzy, wbiły mnie w fotel. Tylko geniusz mógł w tak doskonały sposób przenieść na baletową scenę okrutnie gorzką i wciąż aktualną wizję wolności dla mas Fiodora Dostojewskiego.
„…i wszyscy będą święci, nastanie sprawiedliwość na ziemi, będą kochali bliźniego, i nie będzie ani bogatych, ani biednych, ani wywyższających się, ani poniżonych, a wszyscy staną się jako dzieci Boże i nastanie prawdziwe królestwo Chrystusa – tak sobie marzył Alosza u boku starca Zosimosa, wierząc w naukę Chrystusa, w powszechne odrodzenie, ład, miłość i porządek na ziemi. W „По ту сторону греха” kierowany miłością i wiarą w bliźniego wypuszcza więc wszystkich więźniów na wolność. Co robią ci wolni ludzie? Natychmiast objawiają swoje najgorsze instynkty. „Rozejrzyj się i osądź, oto minęło piętnaście wieków, spojrzyj tylko na nich: kogóż wywyższyłeś do Twej chwały?” – pyta retorycznie Chrystusa Wielki Inkwizytor Dostojewskiego. W finale baletu Borisa Eifmana Chrystus/ Alosza pokornie i z miłością dźwiga swój krzyż.
Cytaty pochodzą z: Fiodor Dostojewski „Bracia Karamazow” w tłumaczeniu Adama Pomorskiego, Wydawnictwo Znak, Kraków 2009. Zachęcam też do wysłuchania wykładu księdza Henryka Paprockiego „Dostojewski i jego wizja” oraz obejrzenia nagrania z Jubileuszowego Wieczoru Borisa Ejfmana, na którym znajdują się fragmenty „Braci Karamazow” (wersja przed zmianą). Wystarczy, że klikną Państwo: tutaj.
Czytaj też:
Encyklopedia współczesnego tańca (6/6)
Komentarze
Doskonały tekst. Gratulacje.
Szkoda, że na portalu „Polityki” (a także w wersji papierowej) nie ma takich więcej… 😉
Dziękuję za miłe słowa!
Ostatni Prorok
21 LISTOPADA 2021
22:21
0statni Prorok
1 SIERPNIA 2014
13:40
Mam nadzieje, ze poczynanie Izraela nie ma za biblijny cel ” wyrzucenia Palestynczykow do morza ” i sklonienia ich do EKSODUSU w kierunku Europy.
P.S. Kiedy Izrael zabierze sie za potencjal nuklearny islamskiej Republiki Iranu- bo to jest wiekszym ich zagrozeniem ?
Twój komentarz czeka na moderację.
Ostatni Prorok
21 LISTOPADA 2021
22:22
0statni Prorok
1 SIERPNIA 2014
13:40
Mam nadzieje, ze poczynanie Izraela nie ma za biblijny cel ” wyrzucenia Palestynczykow do morza ” i sklonienia ich do EKSODUSU w kierunku Europy.
P.S. Kiedy Izrael zabierze sie za potencjal nuklearny islamskiej Republiki Iranu- bo to jest wiekszym ich zagrozeniem ?
Bog zaplac !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jezus lebt !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1
Twój komentarz czeka na moderację.
Ostatni Prorok
21 LISTOPADA 2021
22:21
0statni Prorok
1 SIERPNIA 2014
13:40
Mam nadzieje, ze poczynanie Izraela nie ma za biblijny cel ” wyrzucenia Palestynczykow do morza ” i sklonienia ich do EKSODUSU w kierunku Europy.
P.S. Kiedy Izrael zabierze sie za potencjal nuklearny islamskiej Republiki Iranu- bo to jest wiekszym ich zagrozeniem ?
Twój komentarz czeka na moderację.
Ostatni Prorok
21 LISTOPADA 2021
22:22
0statni Prorok
1 SIERPNIA 2014
13:40
Mam nadzieje, ze poczynanie Izraela nie ma za biblijny cel ” wyrzucenia Palestynczykow do morza ” i sklonienia ich do EKSODUSU w kierunku Europy.
P.S. Kiedy Izrael zabierze sie za potencjal nuklearny islamskiej Republiki Iranu- bo to jest wiekszym ich zagrozeniem ?
Bog zaplac !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jezus lebt !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!111
Twój komentarz czeka na moderację.
Pani Joanno, czekam na odpowiedz od Pani- u nas jest wesolo- nawet w Polityka, a
nie jak n.p. : …..u Prezesa & Macierewicza i kolesiow….
https://www.youtube.com/watch?v=siw-MAiKVtA
Wszystkiego spodziewałem się po balecie, ale zatańczyć „Braci Karamazow”- i to przy aplauzie widowni – to naprawdę jest rzecz wielka.
Ale skoro Dostojewski stwierdził, że „Piękno zbawi świat” to chyba nie mieli innego wyjścia. Tym bardziej, że chyba jeszcze balet – ostatkiem sił – jako jedna z nielicznych sztuk, próbuje przenieść „piękno” epoki Dostojewskiego, w nasze – raczej gustujące w odmiennej estetyce – czasy.
Dobra wiadomość to ta, że na spektakl można się natknąć na Mezzo.
Z tego co pamiętam, sobota jest dniem baletowym.
Z tym 11 listopada – datą śmierci Dostojewskiego – autor zadał polskim wielbicielom (wyznawcom) swojej spuścizny niezłego ćwieka.
Świętować kolejna rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, wiedząc, że tego samego dnia, kilkadziesiąt lat wcześniej, zmarł genialny rosyjski pisarz, (dla mnie również absolutny światowy top, ale Dostojewski to przede wszystkim filozof), ale także – konsekwentny polonofob.
Swoją drogą, na moje wyczucie biografia Dostojewskiego – sama w sobie – to prawie gotowe libretto pasjonującego baletowego widowiska. Na przykład scena, kiedy Dostojewski z innymi stoi przed plutonem egzekucyjnym, na plac w ostatniej chwili wpada goniec z wieścią o nadzwyczajnym złagodzeniu kary.
@Joanna Brych
Niestety, z moich lubelskich tanecznych wojaży nic nie wyszło.
Przy okazji przepraszam, za mało przemyślane komentarze przy okazji planów związanych z tą imprezą.
Obiecuję nie kontynuować wątku.
Panie Wawrzyńcu,
w Mezzo w najbliższym czasie polecam:
„L’Histoire de Manon” z Opery Paryskiej
https://www.mezzo.tv/fr/Danse/L%27histoire-de-Manon-de-K.-MacMillan-Palais-Garnier-Paris-2914
„Bajaderę” z Teatru Michajłowskiego
https://www.mezzo.tv/fr/Danse/La-Bayadère-de-Nacho-Duato-d%27après-Marius-Petipa-%7C-Théâtre-Mikhailovski-3735
„Jezioro łabędzie” z Bolszoj
https://www.mezzo.tv/fr/Danse/Le-lac-des-Cygnes-par-le-ballet-du-Bolchoï-939
A gdyby chciał Pan zobaczyć, jak Sanktpetersburski Teatr Baletu Borisa Ejfmana tańczy Tołstoja, to tu jest fragment „Anny Kareniny” („Bracia Karamazow” w wersji przed zmianami też są).
https://www.youtube.com/watch?v=fZUVQ-TikTk
Pozdrawiam!
PS: Małe sprostowanie do Pana komentarza. Dostojewski urodził się, a nie zmarł 11 listopada. I rzeczywiście sprawił tym naszemu odzyskaniu wolności małego psikusa 🙂
@Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński 22 LISTOPADA 2021 17:31
„genialny rosyjski pisarz, (dla mnie również absolutny światowy top…”
Nie tylko dla Ciebie… 😉
Jako ciekawostkę podam, że swego czasu Norweskie Kluby Książki wraz z Norweskim Instytutem Noblowskim rozesłały ankiety do 100 pisarzy z 54 krajów (głosowali m.in. Milan Kundera, Doris Lessing, Seamus Heaney, Salman Rushdie, Wole Soyinka, Nadine Gordimer czy Carlos Fuentes) z prośbą o wymienienie najlepszych i kluczowych dzieł literatury światowej.
Fiodor Dostojewski pojawił się na powstałej w wyniku ankiety listy „Top 100” z rekordowymi czterema dziełami…
Po trzy pozycje zaliczyli Beckett, Kafka, Szekspir i Tołstoj.
Kolejność na liście była alfabetyczna. Podano jedynie, że najwięcej głosów – i to zdecydowanie – padło na „Don Kichota” Cervantesa.
@Joanna Brych
Dziękuje za informacje o przedstawieniach w Mezzo.
Dziękuję za fragmenty Ejfmana.
Za uwagę o związkach Dostojewskiego z polskim Świętem Narodowym nie dziękuję… bo mi trochę wstyd.
A teraz nieco w kontekście tytułowej ( bardzo metafizycznej) wątpliwości „Chleb ziemski czy niebieski?”.
Może to i nieco wymuszone, czy wręcz na siłę skojarzone, ale czytając ciekawą książkę zatytułowaną „Ukryty język symboli” autorstwa Lecha Majewskiego ( reżyser, filozof, scenarzysta, pisarz) w pewnym momencie autor robi przegląd malarstwa ( XV-XVII wiek) i przy okazji jakiegoś konkretnego obrazu i zawartej w nim treści podrzuca gapiastemu czytelnikowi – takiemu jak ja – ściągawkę, jak należy interpretować treść, zupełnie nieistotny dla laika detal, gest osoby obecnej na obrazie, czy pęk zboża leżący na łóżku. Przy czym (zaznacza to autor) jego interpretacja obrazu idzie czasami zupełnie obok tej, obecnej pod obrazem muzealnej sali. Na przykład Luwru.
A oto próbka tego, co usiłowałem wcześniej opisać, a moim zdaniem ma ona się jakoś do owego „chleba ziemskiego i niebieskiego”:
http://www.przeslanie.wroclaw.pl/wkamin3/galeria/el%20greco%20veronese/veronese%20madrosc%20i%20moc.html
Tak jak pisałem powyżej – interpretacja pod obrazem można sobie darować. Ważne jest to, co pisze Majewski, czyli:
Mądrość patrzy w niebo.
Herkules (siła fizyczna) spogląda na ziemię.
@grzerysz
A propos topu, rankingów i innych zakładów bukmacherskich , jakiś czas temu na blogu szalonych naukowców popełniłem tej treści komentarz.
Myślę, że jego kulminacja dotyczy takich właśnie spraw.
Możesz przeczytać…
…Pani Joanna oczywiście również.
„W tej chwili mam trochę czasu – stolik RTV złożyłem półgodziny przez czasem, a czas który dałem sobie na jego złożenie i tak był uśredniony. Na 12.10 jestem umówiony na wizytę w salonie fryzjerskim z wizytą i wykorzystują to kilkudziesięciominutowe okienko przekaże urbi et orbi parę zdań.
Zacznę od przypomnienia – niestety nieżyjącej już – osoby, którą najbardziej ceniłem spośród dziennikarzy Polityki, czyli Zdzisława Pietrasika. Tak na marginesie ostatni wpis na jego blogu jest autorstwa Aarona S, czyli mój.
Ale w zasadzie to będzie o – również, niestety – Jerzym Pilchu, który około 10 lat temu opublikował „Drugi dziennik”, któremu tekst na blogu poświęcił właśnie Zdzisław Pietrasik(Z Pilchem w pociągu do Krakowa), Z niego pochodzi jeden z ulubionych moich fragmentów, który jest autorstwa Pilcha, a dostrzegł go i wyłowił na blogową powierzchnię dziennikarz. Oto jego treść:
„Zwinąłem się w taki kłębek, że musiało mnie nie być. O pisaniu ani mowy, o czytaniu ani mowy. Film, teatr, TV – szkoda gadać. Co zostało? Bóg i piłka nożna. Wbrew pozorom niemało. Futbol i teologia. Masz wszystko, a narzekasz”.
I właśnie wczoraj – będąc na wsi – postanowiłem się „przelecieć po Pilchu”. Sporo ciekawych fragmentów ( mam coś wyjątkowego dla Bohatyrowiczowej), ale w tej chwili podrzucę coś, myślę że ciekawego.
Pilch był kibicem piłki nożnej, a piłka nożna to oprócz ligowej kopaniny przede wszystkim championaty. Mistrzostwa globu, kontynentu i na zakończenie każdej takiej imprezy wybierane są tzw. jedenastki mistrzostw ( czasami dwie), czyli najlepsi zawodnicy z różnych krajów na poszczególnych pozycjach. Czyli najlepszym bramkarzem mistrzostw był polski bramkarz Wojciech Szczęsny. Najlepszym prawym obrońcą Niemiec Wuttke. Najlepszym środkowym…skrzydłowym itd…
I Pilch postanowił, że też ułoży najlepszą jedenastkę, ale nie złożoną z piłkarzy, czy hokeistów, ale z pisarzy. Pisarzy piszących od czasu…no od czasu i uwzględnił twórców wszystkich kontynentów. Czyli sami najlepsi z najlepszych. Przy czym wyłonił trzy takie jedenastki, i już nie pisze tego, ale pierwsza to najlepsi, druga ciut mniej najlepsi, no i trzecia.
Oto skład owej pierwszej:
Na bramce Płatonow, a dalej zwodnicy na tyle uniwersalni, że nie są przypisani do konkretnych pozycji, Faulkner, Mann, Dostojewski, Tołstoj, Flaubert, Gogol, Borges, Proust, Babel Szekspir
Zmiany: Po 16 minutach w miejsce kontuzjowanego (w wyniku ostrego starcia z Cervantesem) Prousta zastąpił Beckett. Po przerwie Szekspira zastąpił Broch (?). w doliczonym czasie gry za Gogola – Joyce.
A teraz wypadam do cyrulika.”
Niestety Pilcha wywiozłem na wieś i publikacje kolejnych jedenastek odłożyłem do …kalendarza greckiego. Planowałem zresztą zostać selekcjonerem tych pominiętych, ale realizacja zamierzeń jak wyżej…
…z tego co pamiętam najliczniej reprezentowani byli pisarze(piłkarze) rosyjscy.
Polskim Lewandowskim jest oczywiście Czesław Miłosz.
Panie Wawrzyńcu,
książki Lecha Majewskiego nie czytałam, ma Pan znowu nade mną przewagę, ale widziałam jego „Młyn i Krzyż”. Wstrząsnął mną tak samo jak „Bracia Karamazow” Ejfmana, a z Wielkim Inkwizytorem też możemy ten film połączyć.
https://www.youtube.com/watch?v=tgEx6CIbnEc
Pozdrawiam!
@Joanna Brych
Z tym moim Wawrzyńcem to oczywiście skucha, bo tak naprawdę to jestem (wyczytałem to u wspominanego wcześniej Majewskiego) Christophoros, czyli „niosący Chrystusa”…
…ale niech będzie i Wawrzyniec. Pozdrawiam.
@Joanna Brych
A propos filmu „Młyn i Krzyż”. Wrażenie podobne, ale jednocześnie konsternacja, frustracja przechodząca prawie we wściekłość
Oglądam coś tak oryginalnego i pięknego – i to polskiego filmowca – a ja nic o twórcy dzieła nie wiem. Reżyser jest dla mnie zupełnie anonimowy, a nazwisko Majewski w świecie filmowym kojarzy mi się jedynie z reżyserem psychodramy „C.K. Dezerterzy”.
Swoją drogą dzięki Lechowi Majewskiemu dowiedziałem się o „zespole Stendhala”, którego jak na moje wyczucie doświadczyła Pani oglądając „Młyn i krzyż” i Braci Karamazow”… „wstrząsnął mną”, bo ów zespół (syndrom) to coś takiego:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Syndrom_Stendhala
W moim przypadku ów syndrom(zespół) towarzyszył mi (prawdopodobnie) kiedy oglądałem (parę ładnych lat temu) również „Braci Karamazow”, ale nie w widowisku baletowym Ejfmana, ale inscenizacji dokonanej przez lubelski teatr Provisorium w reżyserii Janusza Opryńskiego.
Przegapiłem na żywo, ale nawet inscenizacja przeniesiona do TVP Kultura wciskała w fotel.
A Adam Woronowicz w roli ojca braci to zupełny odlot.
Wrażenie po spektaklu porównywalne jedynie z tymi po spektaklu „Matki” Passiniego.
Pozdrawiam.
@Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński 23 LISTOPADA 2021 20:41
Gust literacki Pilcha oczywiście przedni.
„z tego co pamiętam najliczniej reprezentowani byli pisarze … rosyjscy”
Swego czasu przepytano 125 największych współczesnych pisarzy brytyjskich i amerykańskich (byli to m.in. Norman Mailer, Jonathan Franzen, Joyce Carol Oates) o podanie uszeregowanej listy rankingowej dziesięciu ich zdaniem największych dzieł literackich wszech czasów – powieści, zbiorów opowiadań, dramatów, poezji.
Łącznie wymieniono 544 tytuły. Pozycji nr 1 na liście głosującego pisarza przyznano 10 punktów; pozycji nr 10 – 1 punkt.
Po zsumowaniu punktów pierwsza dziesiątka najlepszych pisarzy wszech czasów wypadła następująco:
1. Tołstoj — 327
2. Szekspir — 293
3. Joyce — 194
4. Nabokov — 190
5. Dostojewski — 177
6. Faulkner — 173
7. Dickens — 168
8. Czechow — 165
9. Flaubert — 163
10. Austen — 161
Zwracają uwagę wysokie pozycje Joyce’a i Nabokova. To nie dziwi kiedy spojrzymy na zestawienie dziesięciu najlepszych – zdaniem ankietowanych wyrażonym w ich listach rankingowych – utworów literackich XX wieku:
1. Lolita by Vladimir Nabokov
2. The Great Gatsby by F. Scott Fitzgerald
3. In Search of Lost Time by Marcel Proust
4. Ulysses by James Joyce
5. Dubliners by James Joyce
6. One Hundred Years of Solitude by Gabriel Garcia Marquez
7. The Sound and the Fury by William Faulkner
8. To The Lighthouse by Virginia Woolf
9. The complete stories of Flannery O’Connor
10. Pale Fire by Vladimir Nabokov
@Joanna Brych.
Obejrzałem wieczór jubileuszowy z fragmentami widowisk Ejfmana i …i…i… prawie mowę mi odebrało.
Na serio.
Planowałem obejrzeć do „Anny Kareniny” ( rewelacyjna scena z jadącym pociągiem), ale im dalej tym lepiej.
Choreografie wspaniałe, ale zespół tancerzy też niczego sobie.
Pozdrawiam.
Wspominałem w swoim pierwszym komentarzu o odczuwanym dysonansie w kontekście baletu inspirowanego słynną powieścią Dostojewskiego. Okazuje się, że nie ja pierwszy i zapewne nie ostatni, ale byli tacy, którzy w twórczości Dostojewskiego widzieli spory potencjał, jeżeli chodzi o tę formę artystycznej ekspresji.
Na przykład Bachtin. Rosyjski (radziecki)osyjski literaturoznawca, filozof, kulturoznawca. Jego firmowym pojęciem jest karnawalizacja życia. Wziął ją od Rabelaisa (Gargantua i Pantagruel).I zdaniem Bachtina życie tak naprawdę ma dwie odsłony. Jedna to ta oficjalna, sankcjonowana normami religijnymi, obyczajowymi, politycznymi, i druga, kiedy te pierwsze zawieszamy …na sznurku i dajemy upust swojemu ego, swojej fantazji. Nasz świat to „świat na opak”, „świat nieporozumienie”, „świat niestosowności i skandaliczności.
I zdaniem Bachtina świat powieści Dostojewskiego jest światem tak ”fantasmagorycznie niesamowitej rzeczywistości”, że właściwie uniemożliwia „artystycznie adekwatne przełożenie ich na język pokrewnych literaturze sztuk (teatr, kino, naukowa interpretacja)” i tak naprawdę najbardziej adekwatną formą przyswojenia specyfiki dzieł Dostojewskiego jest …twórczość muzyczna.
A jak muzyczna to niewykluczony jest – moim zdaniem – balet.
Bachtina, o Bachtinie czytałem trochę, a ten muzyczny trop Dostojewskiego wyłowiłem z wydanej prawie 40 lat temu książki „ Dostojewski myśl a forma”. Leżała na półce, leżała, aż w końcu się doczekała…
…a Jaś nie doczekał.
Pani Joanno zapraszam na spektakl :
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ziemia_obiecana_(film_1974)
Bog zaplac !
0statni Prorok
Interesujący wykład księdza Paprockiego dotyczący biografii i twórczości Dostojewskiego.
Ksiądz Paprocki dosyć ciekawa osoba.
Na tyle ciekawa, że swego czasu wszedłem w posiadanie…
Jedna książka, dotyczy rodzajów i treści liturgii kościoła prawosławnego ( zacząłem uczęszczać kilka lat temu na msze cerkwi prawosławnej i uznałem, że warto coś mądrego na ten temat przeczytać, bo wśród najbliższych to sami rzymscy katolicy), a druga książka to rzecz ciekawa, ale wymagająca raczej dobrego skupienia, bo jej bohaterem, ksiądz profesor Paprocki uczynił…”Czas”.
Jestem po kilku pierwszych rozdziałach i …ostatnim, zatytułowanym „Czas zakwestionowany”.
Ten ostatni bardzo ciekawy. Na tyle ciekawy, że po jego lekturze zamieszczałem komentarze na blogu szalonych naukowców, ale zegarków w domu jeszcze przez okno nie wyrzuciłem.
A poza tym rzecz która wywołała mój zachwyt, ale jednocześnie niepokój.
Z wykładu księdza Paprockiego wynika, że Dostojewski wybierał tylko takie mieszkania z którego okien widoczne były kopuły cerkwi.
A ja ( nie wiedząc wcale o tym) w poniedziałek, na klatce schodowej swojego mieszkania ( tam gdzie w zasadzie powinno być okno, ale projektant okna nie uwzględnił) powiesiłem fototapetę (2.5x2m) z widokiem kościelnej dzwonnicy otoczonej koronami drzew.
Na szczęście moja dzwonnica jest dzwonnicą kościoła katolickiego.
Ale jak sobie pomyślę, że kiedyś po dosyć ciężkim wypadku zakończonym urazem głowy, lekarz ostrzegał mnie, że muszę się liczyć z ewentualnością ataków padaczki …to sprawa mogłaby się wydawać rozwojowa.
…Dostojewski wszak był epileptykiem.
Ale na szczęście przepowiednie lekarza się nie sprawdziły.
A zresztą …Dostojewski może być tylko jeden.
Ale dzwonnica jest naprawdę bardzo ładna.
1