Alicja Boniuszko (16.10.1937 – 23.12.2019)
Tuż przed świętami nadeszła smutna wiadomość. 23 grudnia zmarła Alicja Boniuszko, jedna z naszych najsłynniejszych i nielicznych primabalerin, wielka gwiazda polskiej sztuki tańca.
Na wystawę zaprasza plakat z wizerunkiem Alicji Boniuszko, wielkiej indywidualności polskiego baletu. Nad całością unosi się duch Janiny Jarzynówny-Sobczak… – napisałam kilka lat temu przy okazji wystawy „Saga Rodu Sobczaków”.
Alicja Boniuszko, przez przyjaciół nazywana Lilką, była wychowanką Janiny Jarzynówny-Sobczak, reformatorki polskiego baletu, współzałożycielki Opery Bałtyckiej i Szkoły Baletowej w Gdańsku.
Urodziła się 16 października 1937 r. w Madziole. Po wojnie wychowywała się we Wrzeszczu – w domu na wzgórzu, na którego podwórku urządziła swój pierwszy teatr.
Miałam wtedy osiem lat. Z dziećmi z sąsiedztwa zrobiłam spektakl muzyczny. Byłam reżyserem i aktorką. Ogrodziliśmy plac kocami. Rodzice zapłacili za bilety. Za wpływy z kasy kupiliśmy landrynki – tak kilka lat temu opisała swoje pierwsze teatralne doświadczenie. Wkrótce zaczęła tańczyć w szkole pani Janiny (wtedy jeszcze prywatnej) przy Jaśkowej Dolinie 6.
„Poznałam ją, kiedy w 1946 roku mama przyprowadziła ją do mojego studia dla dzieci. Taki najmniejszy chrabąszczyk, który od razu pokazał szpagat! Proporcje miała idealne, harmonijną budowę i niebawem się okazało, że mogę »układać balet na niej«. Jej ciało poddawało się moim próbom w sposób zupełnie niespotykany. Nie stawiało żadnego oporu, można je było dowolnie modelować. Oczywiście, krok po kroku, zaczynałyśmy od podstaw tańca klasycznego, bez niego, według mnie, nie może być mowy o jakimkolwiek stylu nowoczesnym. Alicja zatańczyła przecież wspaniale najczystszą klasykę, czyli Odettę i Odylię w »Jeziorze łabędzim« Czajkowskiego (…) Ale jej wyjątkowy talent i wszechstronność skłaniały mnie do poszukiwań idących w stronę nowego stylu – opowiadała Janina Jarzynówna-Sobczak w „Rozmowach o tańcu”.
Kiedy miała 15 lat zadebiutowała w „Piotrusiu i Wilku” w roli Ptaszka, głównej roli, ale w programie – wspominała – zamiast mojego nazwiska pojawiły się trzy gwiazdki, uczniom nie wolno było bowiem występować.
W randze solistki występowała od 1956 r. Była Odettą/ Odylią w „Jeziorze łabędzim” Piotra Czajkowskiego, Julią w „Romeo i Julii” Siergieja Prokofiewa, Zobeidą w „Szeherezadzie” Nikołaja Rimskiego Korsakowa. Tańczyła czołowe role we współczesnych baletach tworzonych przez swoją mentorkę.
„U Grahama Greena wyczytałam, że w dzieciństwie zdarza się zawsze taka chwila, kiedy otwierają się drzwi, by wpuścić do środka przyszłość. Przede mną pani profesor otwierała te drzwi kilka razy. Najpierw, gdy mama przyprowadziła mnie do jej prywatnej szkoły we Wrzeszczu, gdzie urzekła mnie magia ruchu ćwiczących tancerzy (…) Następnie drzwi otwarła przede mną »Cudownym mandarynem«, później wszystkimi baletami, które pozwoliła mi razem ze sobą współtworzyć (…) Była i jest dla mnie mistrzynią, nauczycielką, matką, człowiekiem wielkiego serca” – zwierzyła się Barbarze Kanold („Rozmowy o tańcu”, Gdańsk 2003).
Stworzyła wielkie i niezapomniane kreacje: Niobe, Tytanii, Dziewczyny…Tacjanna Wysocka recenzując „Cudownego Mandaryna” do muzyki Beli Bartóka pisała: „Alicja Boniuszko wstrząsnęła widownią. Miała w sobie maksimum tragizmu, ujętego w najoszczędniejszą formę, jeśli chodzi o mimikę, i w najbogatszą treść ruchową, wypowiadającą się w liniach i pozach o niesamowitej, do bólu doprowadzonej intensywności”.
Miała doskonałych partnerów: Zygmunta Jasmana, Andrzeja Bujaka, Tadeusza Zlamala, Janusza Wojciechowskiego.
„Jestem przekonana, że w polskim balecie było i jest wiele świetnych tancerek, ale taka indywidualność, jaką była Alicja Boniuszko, niestety, nie powtarza się. Złożyły się na to ogromny talent, nieprawdopodobna pracowitość, inteligencja, wrażliwość. Coś, co nawet trudno wytłumaczyć, a co było jej własne, niepowtarzalne. Była najjaśniejszą gwiazdą w moim zespole. Składam jej, jeszcze raz, po tylu latach, hołd” – mówiła Janina Jarzynówna-Sobczak.
Pogrzeb Alicji Boniuszko odbędzie się 3 stycznia na Cmentarzu Łostowickim w Gdańsku.
Czytaj też:
Najpiękniejsza kobieta świata, Dziennik Bałtycki nr 114/19.05.2010
Saga Rodu Sobczaków, Polityka.pl, 29.06.2016
Obejrzyj: