#Zostańwdomu i oglądaj taniec – część piąta
Teatry nas rozpieszczają. Od dwóch dni londyński Sadler’s Wells emituje klasyczno-współczesny wieczór choreograficzny z udziałem Natalii Osipowej, jednej z największych gwiazd światowego baletu.
Program otwiera sześciominutowy „Valse triste” (Smutny walc) stworzony w 2018 r. przez Aleksieja Ratmańskiego, specjalnie dla Natalii Osipowej i Davida Hallberga, do muzyki Jeana Sibeliusa. Następnie Natalia Osipowa, której partnerują dwaj współcześni tancerze, Jason Kittelberger i James O’Hara, prezentuje się jako „modern ballerina” w choreografii „Qutb” autorstwa Sidi Larbi Cherkaoui. Wieczór kończy się solo „Ave Maria” ułożonym przez japońską choreografkę Yuki Oishi.
Natalia Osipowa tańczy w The Royal Ballet w randze Principal od
2013 r. Ale na scenie Covent Garden pojawiła się dużo wcześniej. Miała zaledwie 20 lat, kiedy w 2006 r. jako tancerka corps de ballet Baletu Bolszoj, podczas jednego z cyklicznie odbywających się tournée zespołu w Londynie, podbiła publiczność rolą Kitri w balecie „Don Kichot”. Po tym występie jej kariera nabrała tempa. Dwa lata później Aleksiej Ratmański pozwolił jej zatańczyć Sylfidę. Tą rolą udowodniła swoją wszechstronność. Była też doskonałą Giselle, Nikiją, Gamzatti, Esmeraldą, Aurorą, Swanildą. Zanim na stałe przyłączyła się do The Royal Ballet zatańczyła z Carlosem Acostą w „Jeziorze łabędzim”.
W 2011 r. miałam przyjemność obejrzeć Natalię Osipową z Peter Schaufuss Ballet – już jako czołową solistkę Baletu Bolszoj – w „Romeo i Julii” Fredericka Ashtona podczas gościnnych występów w londyńskim Coliseum. Wtedy tańczyła jeszcze z Iwanem Wasiliewem. W materiałach anonsujących spektakl można była przeczytać urywki z recenzji prasowych: „Such special artists come along only once in a generation” (The Daily Telegraph), „The most sensational ballerina now” (The New York Times). Z teatru wyszłam oczarowana ich niezwykłym artyzmem, tak utalentowanych artystów baletu spotyka się rzeczywiście niezwykle rzadko. Diana Wiszniowa, wielka primabalerina Teatru Maryjskiego, powiedziała kiedyś (cytuję z pamięci): „Osiągasz sukces, kiedy widz czyta w twoich ruchach słowa Szekspira”. Osipowa z Wasiliewem tak właśnie zatańczyli.
Sama o sobie mówi „jestem klasyczną baleriną”. Do tańca współczesnego i poszerzania repertuaru ciągnęło ją jednak od zawsze. To było między innymi powodem, z jakiego w 2011 r. opuściła Bolszoj dla Teatru Michajłowskiego. Nawiasem wspomnę, że jako dziecko trenowała gimnastykę artystyczną i marzyła o dostaniu się do rosyjskiej drużyny olimpijskiej. Lekcje baletu miały jej tylko pomóc w wyleczeniu kontuzji pleców. Jej talent dostrzegł Aleksiej Ratmański i to on zaangażował ją w 2004 r. do Baletu Bolszoj. Z Petersburga przeniosła się na rok do American Ballet Theatre, aby w 2013 r. osiąść na stałe w Londynie.
Na obejrzenie spektaklu wystarczy zarezerwować sobie niecałą godzinę. Czas mamy do piątku. Dodatkowo w prezencie otrzymujemy dwie krótkie rozmowy z artystką – pierwsza wprowadza w wieczór, druga zdradza trochę szczegółów z „życia baleriny”. „I just go on stage and dance what I feel” – mówi w jednej z nich. Może sobie oczywiście na to pozwolić, bo ma genialnie opanowany warsztat. Miłego oglądania!
PS: Na onlinowym afiszu Royal Opera House nadal jest, na razie bez ograniczeń czasowych, „The Metamorphosis”, taneczna adaptacja „Przemiany” Franza Kafki z udziałem Edwarda Watsona. Ja już obejrzałam i jestem pod dużym wrażeniem.
#Zostańwdomu i oglądaj taniec
Czytaj też:
Komentarze
Tyle tego dobra w sieci ostatnio, że czasu zaczyna brakować. Trzeba wybierać, a czasem to niełatwa decyzja!
A jeszcze są opery. Miłego dnia!