Z prochu powstałeś…
„We’re here because we’re here”, aliancka piosenka śpiewana do muzyki „Auld Lang Syne”, nagrana w 1916 roku przez żołnierza Armii Brytyjskiej Edwarda Dwyera, w setną rocznicę wybuchu I Wojny Światowej wpleciona została w ścieżkę dźwiękową autorstwa Jocelyn Pook, skomponowaną do choreografii „Dust”, jednoaktowego współczesnego baletu Akrama Khana, dzieła, które zapoczątkowało jego współpracę z English National Ballet. Premiera odbyła się 2 kwietnia 2014 roku w Barbican Centre w Londynie, przedstawienie zarejestrowane 20 października 2015 w teatrze Milton Keynes w Buckinghamshire z udziałem Tamary Rojo i Fabiana Reimair możemy teraz wypożyczać z onlinowej biblioteki ENB „Ballet on demand”.
Khan jest mistrzem w budowaniu emocjonalnego napięcia; w działaniach scenicznych w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Posiada dar przekazywania tańcem fabuły, kreowania nastroju, wyrazistego ruchu, który odzwieciedla inspiracje towarzyszące procesowi twórczemu.
W „Dust” swój wyrafinowany język choreograficzny przeniósł na doskonale wyćwiczone ciała artystów English National Ballet; stworzył poruszające, oryginalne choreograficznie obrazy (już w jednej z pierwszych scen zwraca uwagę sposób ułożenia rąk tancerek i tancerzy); jego opowieść wciąga w przeżycia bohaterów baletu. Od wczoraj obejrzałam „Dust” już cztery razy i wciąż mnie intryguje.
Mężczyźni kopiący dla siebie okopy, które miały być dla nich azylem, opuszczający je, by walczyć z wrogiem, ginący i zakopani w ziemi, która wcześniej miała ich chronić; kobiety, które z gospodyń domowych stawały się robotnicami w fabrykach produkujących broń, narzędzia śmierci mężów, ojców, kochanków innych kobiet znajdujących się po przeciwnej stronie; wiersz Johna McCrae „In Flanders Fields” – to treści, które złożyły się na powstanie „Dust”.
„Jesteśmy tu dlatego, że tu jesteśmy” i w proch się obrócimy…Link do nagrania znajdą Państwo w tym miejscu. Warto też posłuchać Akrama Khana.
#Zostańwdomu i oglądaj taniec!
Czytaj też:
Komentarze
Bardzo Pani dziękuję za wpisy, dużo ciekawych rzeczy się dowiaduję. Pooglądałem kawałki Giselle w choreografii Akrama Khana, fascynujące, ale też bardzo depresyjne. Też oglądam Dziadka … co roku, tym razem dostałem prezent od siebie: dość nowe wykonanie Royal Ballet z Lauren Cuthbertson i Francescą Hayward w nowej choreografii Wrighta, w której postarali się też nadać większą ciągłość narracyjną baletowi.
Dziękuję za miłe słowa. A gdzie można obejrzeć „Dziadka” z Francescą Hayward i Lauren Cuthbertson?
Kupiłem płytę. A dokładnie trzy, bo taniec Cuthbertson sprawia mi ogromnie wiele radości, Handla Acis i Galatea, gdzie tańczy z Watsonem (właśnie odszedł na emeryturę) i Romeo i Julia (Bonelli).
https://vod.teatrwielki.pl/ pokazał live wczoraj wieczorem balet „Burza” wg Szekspira i nadal przez krótki czas można. Bardzo udany imho.
@satrustequi
Piękny spektakl. Online jeszcze nie widziałam, ale na pewno to zrobię.
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/teatr/1657952,1,recenzja-spektaklu-burza-chor-krzysztof-pastor.read
Yuka Ebihara mówi: Mamy próby od 10 rano do 18. Ćwiczymy nawet, kiedy wieczorem jest spektakl. Zdarza się, że na próbach tańczę inny balet niż wieczorem na scenie, bo przygotowujemy się do kolejnej premiery. Ale taniec na tym zyskuje, musimy być rozgrzani, mieć ciało gotowe na skomplikowane układy.
-Zawsze chciałam być Europejką, a nie Japonką. Tutaj, w Warszawie, po roku tańczenia w zespole, po spektaklu „Sen nocy letniej” awansowałam na pierwsza solistkę. Nikt się tego nie spodziewał i nawet szeptano,że japońska tancerka nie powinna… Dla mnie to był ogromny sukces, choć także wielka odpowiedzialność i presja.”
@satrustequi
Z wywiadu z Krzysztofem Pastorem z 2015 roku („Polski Balet Narodowy ruszył w trasę”)
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1627323,1,polski-balet-narodowy-ruszyl-w-trase.read
Joanna Brych: Sławomir Pietras, były dyrektor Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, wytknął panu niedawno bezpodstawne – jego zdaniem – umiędzynarodowienie zespołu PBN, lekceważenie bogatej tradycji polskiej sztuki tańca i zbyt częste uleganie trendom zagranicznym, a za takie – na upartego – moglibyśmy uznać chociażby pana spektakle wystawione w nowojorskim The Joyce Theater („Moving Rooms” oraz „Adagio&Scherzo”).
Krzysztof Pastor: Balety wystawione w Ameryce, o których pani wspomniała, są moimi baletami, a ja wywodzę się również z polskiej tradycji. Ze Sławomirem Pietrasem rozmawiamy zaś o tańcu już 40 lat. Każda wymiana poglądów na temat sztuki baletowej jest potrzebna, a ta rzeczywiście była emocjonalna i pasjonująca. Umiędzynarodowienie zespołu jest nieuniknione i korzystne. W Nowym Jorku nikt nam nie wytykał liczby obcokrajowców. Występowaliśmy jako Polski Balet Narodowy. W zespole mamy nie więcej niż 40 proc. zagranicznych tancerzy, co nie jest znowu taką oszałamiającą proporcją. W Ameryce i na zachodzie Europy w ogóle taki problem nie istnieje. Umiędzynarodowienie jest zaletą, wzbogaca artystów, stają się bardziej otwarci, bardziej tolerancyjni. Chodzi też o konkurencję. O to, żeby zawsze tańczyli najlepsi. Tego oczekują od nas widzowie. Polski nie stać na utrzymywanie słabego zespołu baletowego. Wiem też, że nasi obcokrajowcy są przez widzów doceniani. A ja będę zawsze powtarzał, że byłbym najbardziej szczęśliwym człowiekiem, gdyby polskie szkoły baletowe dostarczały nam wystarczającą grupę bardzo dobrych absolwentów. W tym roku, przy 600 zgłoszeniach z całego świata, mieliśmy tylko kilka zgłoszeń z Polski.
Przedziwny ten zarzut Pietrasa. Nie przeszkadza mu, że nasi śpiewacy śpiewają w Met czy Covent Garden? Trwonią zasoby krajowe… A co zrobić, że za czasów p. Michnik we Wrocławiu balet dogorywał i najlepiej tańczył naturalizowany Ukrainiec…
Do baletu Opery Wrocławskiej z miesiąc temu zgłosiło się 200 (dwustu) kandydatów. Bardzo dużo obcokrajowców. Zatkało mnie, przyznam się. Mimo ogromu uczucia do mojego miasta jakoś nie wydaje mi się, że to jest miejsce szczególnie cenne w dorobku. Tancerze nie mają gdzie tańczyć?
Pan Pietras nie docenia ile frajdy się ma, kiedy przez scenę ur-niemieckiego teatru w prapolskim Wrocławiu przechodzi Japończyk…
@tadpiotr
Pan Pietras czasami różne dziwne rzeczy mówi i pisze. A tancerze rzeczywiście nie mają gdzie tańczyć. Konkurencja jest ogromna, angaż graniczy z cudem. „200 Auditions, 1 Contract: Courtney Nitting’s Journey to Scoring Her First Professional Contract”.
https://www.pointemagazine.com/courtney-nitting-ballet-2627724488.html?rebelltitem=1#rebelltitem1