Bez historii. Nowy Polski Teatr Tańca
Nowoczesny teatr powstały w miejscu dziewiętnastowiecznej kamienicy i sąsiadującego z nią budynku; z pomysłem wkomponowany w architekturę miejsca przy ulicy Taczaka 8, wymarzona do twórczej pracy infrastruktura, stała scena tańca współczesnego. Wprawdzie nie bez problemów, ale po ponad czterdziestu latach od rozpoczęcia działalności, dzięki wsparciu Samorządu Województwa Wielkopolskiego i unijnemu dofinansowaniu, Polski Teatr Tańca ma swoją wymarzoną siedzibę. Jej oficjalne otwarcie nastąpiło w Międzynarodowy Dzień Tańca. Jest to niewątpliwie sukces Iwony Pasińskiej, od 2016 roku dyrektor PTT, a także jej współpracowników.
Dzisiaj obejrzałam nagranie i z lekkim zdziwieniem zorientowałam się, że nawet w tak przełomowej chwili zespół zmierza do pisania nowej historii Polskiego Teatru Tańca. Historii, w której nie ma Ewy Wycichowskiej, otwarcie krytykującej działania Iwony Pasińskiej, którą można lubić bądź nie, ale której nazwisko powinno się w czwartek pojawić w przemówieniu jej następczyni; proszę mi wierzyć, że nie kieruje mną w tym momencie jakiś szczególny sentyment do Ewy Wycichowskiej, krytycznie oceniam chociażby jej pracę pedagogiczną, a jedynie oficjalny charakter wydarzenia i fakt, że przez prawie trzydzieści lat zarządzała PTT i wytyczała kierunki jego działania. Historii, w której poza nawet „niecałą linijką” w pierwszych sekundach transmisji, nie ma, co jeszcze trudniej zaakceptować, Conrada Drzewieckiego, bez którego w ogóle nie byłoby tego teatru i teraz Iwony Pasińskiej na jego czele. W każdym liczącym się na świecie teatrze, szanującym swoją historię i publiczność, taką sytuację uznano by za niedopuszczalną i Conrad Drzewiecki byłby jednym z głównych bohaterów wieczoru. Nie wymazuje tej gafy fakt, że oba nazwiska pojawiły się w przemówieniu marszałka Województwa Wielkopolskiego Marka Woźniaka. Nazwiska założycieli i twórców zespołów (Ninette de Valois, Marie Rambert, Fredericka Ashtona, George’a Balanchine’a, Arthura Mitchella, Piny Bausch…) i ich dokonania standardowo są uwzględniane w scenariuszach oficjalnych uroczystości, naturalnym elementem scenografii są również ich zdjęcia.
W 2018 roku, dwa lata po objęciu przez Iwonę Pasińską stanowiska dyrektora PTT, zmieniono jego nazwę ucinając człon „Balet Poznański”. Tę decyzję można jeszcze było zrozumieć. Z baletem, w klasycznie rozumianym znaczeniu, Polski Teatr Tańca od wielu lat nie miał wiele wspólnego. Szkoda jednak, że nie pomyślano, aby tą samą uchwałą nadać teatrowi imię Conrada Drzewieckiego. Byłby to ładny gest upamiętniający jednego z najwybitniejszych choreografów; często się zastanawiałam, czym nasi wielcy mistrzowie zasłużyli sobie na takie traktowanie i dlaczego nadal mogę oglądać spektakle Wacława Niżyńskiego, Fredericka Ashtona, Leonida Ławrowskiego, Maurice’a Béjarta i wielu innych gwiazd światowej choreografii, a o twórczości Conrada Drzewieckiego, Janiny Jarzynówny-Sobczak, Teresy Kujawy, Witolda Grucy mogę sobie jedynie (z małymi wyjątkami) poczytać w książkach autorów, którym zależało, aby ich twórczość przetrwała przynajmniej w wersji papierowej. Czwartkowa uroczystość pozwala przypuszczać, jak to się stało.
PS: Na kanale YouTube Polskiej Opery Królewskiej obejrzałam też balet „Noverre en action” w choreografii Romany Agnel i w wykonaniu Baletu Cracovia Danza. Niestety „Noverre en action” nie do końca okazał się „ballet d’action”, a i „mouvements de l’âme” raczej nie były zauważalne. Tancerze doskonale tańczyli, mieli piękne kostiumy, od strony techniczno-estetycznej spektakl można uznać za znakomity. Postaci Noverre’a i króla Stasia zostały jednak bardzo lakonicznie zbudowane, obawiam się, że bez przeczytania libretta akcja dla osób niewtajemniczonych w temat może być słabo zrozumiała. Ja przynajmniej liczyłam na ciekawsze ujęcie zapowiadanego tematu, więcej akcji i „poruszeń duszy”, na balet przełamujący konwencję, tak jak sobie tego życzył patron Międzynarodowego Dnia Tańca.
Czytaj też: