Balet nie tylko dla dorosłych
Akcja dzieje się w małym miasteczku w Galicji w połowie XIX wieku. Naiwny Franz pada ofiarą alchemicznych eksperymentów dr. Coppeliusa. Zakochuje się w tajemniczej dziewczynie, przesiadującej całymi dniami w oknie i swoim nietypowym zachowaniem budzącej ciekawość miejscowej młodzieży.
Zazdrosna i lekko podirytowana Swanilda pragnie nazajutrz poślubić Franza, gdyż Burmistrz ogłosił, że tego dnia odbędzie się poświęcenie nowego dzwonu, a Baron zamierza z tej okazji ofiarować posag młodym mężatkom. Wkrada się więc z przyjaciółkami do domu dr. Coppeliusa, aby się zmierzyć z rywalką. Niechcący rozszyfrowuje zagadkę. Coppélia okazuje się mechaniczną lalką – po kilku zabawnych perypetiach, z udziałem Franza, wszystko kończy się happy endem. Tak w skrócie przedstawia się fabuła baletu komicznego „Coppélia”, którego pierwsza transmisja w kinach odbyła się w ubiegłą niedzielę na zakończenie sezonu Bolshoi Ballet Live 2017/2018. Ale już od 1 lipca rozpoczną się retransmisje, a potem będą jeszcze letnie powtórki m.in. w sieci Multikino.
Dziewczyna o szklanych oczach
Po raz pierwszy spektakl wystawiono 25 maja 1870 r. w Théâtre Impérial l’Opéra w Paryżu. Oryginalny tytuł brzmiał „Coppélia ou la fille aux yeux d’email” (Coppélia, czyli dziewczyna o szklanych oczach). A librecista Charles Nuitter i choreograf Arthur Saint-Léon treść baletu zaczerpnęli z opowiadania E.T.A. Hoffmanna „Piaskun” – o historii uczucia Nataniela do mechanicznej lalki Olimpii, ożywionej przez alchemiczne eksperymenty profesora Spalanzaniego i diabolicznego Coppeliusa. W roli Swanildy zatańczyła Giuseppina Bozzacchi, jako Franz, zgodnie z panującym wówczas zwyczajem, wystąpiła Eugénie Fiocre en travesti.
Balet przemówił do wyobraźni paryskiej publiczności. Był dobrze skonstruowany dramaturgicznie, a Léo Delibes stworzył muzykę dopasowaną do akcji i zasługującą na uwagę również jako odrębna kompozycja muzyczna. „Postęp muzyczny wywodzący się, poprzez Delibesa, od Hérolda i Adama, i znajdujący punkt kulminacyjny w partyturach Czajkowskiego stanowił bezpośrednią konsekwencję romantyzmu, nadając wyraz dźwiękowy widowiskom wizualnym” – napisał Ivor Guest w „Balecie romantycznym w Paryżu”.
Z Paryża do Rosji
Na początku 1882 r. „Coppélię” wystawiono w Moskwie w choreografii Josepha Hansena. Dwa lata później (w grudniu 1884 r.) odbyła się pierwsza petersburska premiera, zrealizowana przez Mariusa Petipę. Niestety nie wiadomo, czy Petipa zachował jakiekolwiek fragmenty paryskiej choreografii Arthura Saint-Léona.
Dziesięć lat później inscenizacja została „odświeżona” i tytuł znalazł się w repertuarze Teatru Maryjskiego w Sankt Petersburgu. Tym razem nadzór nad wznowieniem „Coppélii” – w wersji Mariusa Petipy – sprawował Enrico Cecchetti, a w roli Swanildy wystąpiła słynna Pierina Legnani, pierwsza Prima Ballerina Assoluta. Ta wersja, zapisana w 1904 r. metodą Stiepanowa, została wykorzystana przez Siergieja Wichariewa, który w 2009 r. zrealizował rekonstrukcję baletu w Teatrze Bolszoj w Moskwie. Co ciekawe, obecnie „Coppélia” nie znajduje się w repertuarach Teatru Maryjskiego ani Teatru Michajłowskiego w Sankt Petersburgu.
Na Zachodzie wersję Mariusa Petipy (pierwszy akt) pokazała w 1912 r. Anna Pawłowa. Dzisiaj do najbardziej znanych realizacji należą inscenizacje Ninette de Valois dla The Royal Ballet (jest wersja na DVD) i George’a Balanchine’a dla New York City Ballet. Obie opierają się na petersburskiej wersji z 1894 r.
W Polsce „Coppélię” zrealizowali m.in. Jerzy Kapliński, Leon Wójcikowski, Feliks Parnell, Stanisław Miszczyk, Teresa Kujawa, Henryk Konwiński, Sławomir Woźniak. Teraz nie znajduje się w stałym repertuarze naszych teatrów (wyjątek stanowi Opera Wrocławska). Szkoda, bo jest to idealny balet również – a może przede wszystkim – dla dzieci.
Petersburski balet
Są cztery elementy, na których opiera się tradycyjny balet rosyjski: taniec klasyczny, taniec charakterystyczny, pantomima i gra aktorska. Dodatkowo szkoła petersburska charakteryzuje się plastycznością ruchów, nienaganną precyzją i czystością wykonania. Istotną rolę odgrywają prawidłowe pozycje rąk, koordynacja głowy i korpusu. I właśnie zgodnie z tymi zasadami Siergiej Wichariew wystawił w 2009 r. w Teatrze Bolszoj w Moskwie „Coppélię”, mówiąc do zespołu: „Robimy stary petersburski balet”. To było główne zadanie, jakie postawił przed artystami.
W transmitowanym spektaklu w roli Swanildy wystąpiła Margarita Szrajner, Franza – Artiom Owczarenko. Margarita Szrajner jest jeszcze tancerką corps de ballet, ale ma już za sobą debiuty w głównych rolach w baletach takich jak „Płomień Paryża”, „Sylfida”, „Don Kichot”. Teraz okazała się doskonałą Swanildą. Ma idealne warunki – jest dziewczęca, naturalna, z lekkością pokonuje wszystkie trudności techniczne, którymi naszpikowana jest choreografia. Świetnie też sobie radzi z zadaniami aktorskimi. Zwłaszcza w drugim akcie, kiedy musi udawać lalkę – poruszać się mechanicznie, ale z wdziękiem. Zabrakło jej trochę pewności siebie w Grand Pas de Deux w trzecim akcie; odniosłam wrażenie, że lepiej czuła się w samodzielnych wariacjach niż z partnerem. Ale błędów nie popełniła, a pewien rodzaj rutyny (choć nie jest to w tym przypadku najlepsze słowo) przyjdzie z czasem.
Artiom Owczarenko nie mógł zademonstrować wszystkich możliwości. W pierwszym i drugim akcie jego rola jest ograniczona do niewielkich zadań aktorskich. W Grand Pas de Deux wypadł oczywiście doskonale. Zachęcam do śledzenia jego występów. Tańczy nie tylko w Moskwie, ostatnio również gościnnie z zespołem Johna Neumeiera. Widziałam go na żywo dwa razy – jako Zygfryda w „Jeziorze łabędzim” i w roli Błękitnego ptaka w „Śpiącej królewnie”. Naprawdę warto wybrać się na jeden ze spektakli z jego udziałem. Będzie to na pewno niezapomniane przeżycie.
„Coppélia” w wykonaniu Baletu Bolszoj to również świetnie zatańczone, z dużym wyczuciem stylu, tańce charakterystyczne: mazurek i czardasz. Także przepiękne divertissement w scenie „Święto dzwonu”, tzw. 24 godziny, oraz wariacje Jutrzenki (Anastazja Denisowa), Modlitwy (Antonina Czapkina), Pracy (Daria Boczkowa) i Szaleństwa (Jelizawieta Krutieliewa).
A jeżeli do tych wszystkich elementów (fabuły, muzyki, choreografii) dodamy wspaniałą oprawę scenograficzną i doskonałe kostiumy wykonane według szkiców udostępnionych przez Państwowe Muzeum Sztuki Teatralnej i Muzycznej oraz Bibliotekę Teatru Narodowego w Sankt Petersburgu, możemy już tylko Siergiejowi Wichariewowi podziękować za genialnie zrekonstruowany balet. I żałować, że nie zrealizuje ich więcej. Artysta zmarł niestety nagle w ubiegłym roku.