The Royal Ballet wrócił na scenę
Ale wygląda na to, że hasztag #Zostańwdomu i oglądaj taniec! znowu staje się aktualny. Koronawirus nas nie opuszcza, liczba zachorowań wzrasta, pandemii, wbrew zapewnieniom premiera Mateusza Morawieckiego, nie mamy jeszcze za sobą. I jest to raczej trend ogólnoświatowy. Wczorajsza premiera gali baletowej „The Royal Ballet: Back on Stage”, pierwszy od siedmiu miesięcy występ na żywo balerin i tancerzy Baletu Królewskiego oraz towarzyszącej im Orkiestry Opery Królewskiej, dla szerszej publiczności nadal pozostaje dostępna jedynie online. Zakup biletu odbywa się jednak błyskawicznie, wystarczy, że zalogują się Państwo na stronie Royal Opera House, proszę kliknąć: tutaj. Po uiszczeniu opłaty w wysokości osiemdziesięciu złotych (bądź wyższej, jeżeli decydujemy się na przekazanie darowizny) natychmiast otrzymujemy trzydziestodniowy dostęp do wydarzenia – kilkunastu klasycznych, neoklasycznych i współczesnych choreografii Mariusa Petipy, Lwa Iwanowa, George’a Balanchine’a, Fredericka Ashtona, Kennetha MacMillana, Hofesha Shechtera, Cathy Marston, Sidi Larbi Cherkaoui, Wayne’a McGregora. Gala trwa ponad trzy godziny, prowadzi ją Anita Rani, są też rozmowy z artystami i jak to w Royal Opera House kilka przerywników przybliżających sztukę baletu i kulisy jej powstawania. Szczegółowy program znajdą Państwo w tym miejscu. W gali zatańczyli: Matthew Ball, Federico Bonelli, Alexander Campbell, Francesca Hayward, Ryoichi Hirano, Sarah Lamb, Laura Morera, Vadim Muntagirov, Yasmine Naghdi, Marianela Nuñez, Natalia Osipova, Marcelino Sambé, Akane Takada, Edward Watson i cały zespół baletowy The Royal Ballet. Miłych wrażeń!
#Zostańwdomu i oglądaj taniec!
Czytaj też:
Komentarze
Nieco zboczę od głównego wątku, ale tylko nieco, bo muszę uczcić zwycięstwo naszej primabaleriny tenisowych kortów, czyli Igi Świątek w Paryżu. Była naprawdę dobra …i na moje wyczucie – baletowego dyletanta – jej ruchy na korcie mogły zrobić nawet wrażenie na koneserach sztuki baletowej.
A swoją drogą mam pytanie do Pani Joanny, czy jest jakieś widowisko baletowe którego akcja rozgrywałaby się wokół sportowych aren. Pierwsze skojarzenie to oczywiście gimnastyka sportowa no i łyżwiarstwo figurowe ( są zresztą chyba jakieś rewie lodowe, czyli coś na kształt lodowego (na lodzie) baletu), ale mam na mysli inne dyscypliny sportu.
Oglądając bowiem mecz naszej tenisistki uznałem, że takie baletowe widowisko mogłoby rozgrywać się w realiach tenisowego meczu.Mogę sobie wyobrazić choreograficznie dopracowane serwy, returny, zagrywane loby, skróty, dosyć urozmaicone oznaki radości po udanym zagraniu i zawodu po podwójnym błędzie serwisowym, przebiegający chłopcy do podawania piłek, sędzia któremu głowa lata to w jedną, to w drugą stronę, sędziowie liniowi z uwagą obserwujący lot piłki,
i w finale podniesienie zwycięskiego pucharu.
Myślę, że mogłoby to dosyć ciekawie wyglądać.
Jakby co, to sprzedaję komuś prawa autorskie do pomysłu.
Mam. Mam dyscyplinę – i to olimpijską – którą autorzy libretta ( w balecie też ponoć jest libretto) uwzględnili w fabule baletowego widowiska.
To oczywiście sz… nie, nie szachy, ale oczywiście szermierka.
A jak szermierka ( szermierka to dyscyplina sportowa w której zawodnicy walczą ze sobą posługując się floretem, szpadą, albo szablą)…
… a jak szabla, to jeden z baletowych evergreenów czyli taniec z szablami z baletu „Gajane”.
I tu powinienem usłyszeć: Bardzo dobrze panie Wawrzyńcu, czwórka z plusem, może pan usiąść.
P.S.
Zastanawiam się ile pani Joanna wytrzyma z W. B. na swoim blogu?
Kwarantannę mam do 13 października do godz. 24 i wbrew pozorom czuję się bardzo dobrze.
@ Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński
Panie Wawrzyńcu, pozostańmy więc na początek w klimatach patriotycznych i dzisiejszego zwycięstwa Igi Świątek. W 1913 roku Wacław Niżyński stworzył „Gry”, nowatorski balet, w którym wykorzystał niedawno nabyte umiejętności gry w polo, golfa i właśnie tenisa. Tematem baletu był flirt na korcie tenisowym. Potem, w 1924 roku, jego siostra Bronisława Niżyńska ułożyła choreografię do „Le Train bleu”, o którym pisałam na blogu (https://taniec.blog.polityka.pl/2019/06/16/balet-kapiacych-sie-plazowiczow/) i w tym spektaklu również pojawił się tenis, obok gry w golfa, pływania i akrobatyki.
A poza tym:
Taniec i boks. Pisałam niedawno o „La boxeuse amoureuse”, wspominając również o „Bolero” Rolanda Petit (https://taniec.blog.polityka.pl/2020/08/04/milosc-taniec-i-boks/)
Taniec i piłka nożna. „The Beautiful Game” Andrew Lloyda Webbera/ https://www.youtube.com/watch?v=7IcRJE8ry7E&feature=emb_logo, „A Dance Tribute to the art of football” Jo Strømgren Kompani / https://jskompani.no/productions/2. „Gajane” oczywiście też. Balet był wystawiany w Polsce w choreografii Borisa Ejfmana.
Pozdrawiam!
@Joanna Brych
Szkoda mi trochę praw autorskich do tego pojedynku tenisowego w konwencji baletowego widowiska, ale pochlebia mi nieco fakt, że na przykład taki ktoś jak Niżyński mnie uprzedził.
Tym samym – chyba zgodzi się ze mną Pani, Pani Joanno -że posiadam coś co można nazwać węchem choreograficznym.
A tak na marginesie to już sobie wyobrażam miny moich kolegów z podwórka kiedy ni z tego i owego zacznę im o tańczących łabędziach opowiadać. A jak im jeszcze powiem, że te tańczące łabędzie w tenisa – i do tego w tenisa ziemnego – grają to chyba o kolegach będę musiał mówić w czasie przeszłym.
Pozdrawiam…!
@ Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński
Panie Wawrzyńcu, proszę się nie poddawać, może Pan stworzyć zupełnie nową jakość. Pozdrawiam, miłej niedzieli!
tylko sprawdzam, czy komentarz przechodzi
@Joanna Brych
Za życzenia miłej niedzielę dziękuję, ale i zaczęła się ona miło i co najważniejsze ciekawie.
Biegając po canalach ( tak przy okazji, również mam wykupione mezzo i sobota jest chyba dniem poświęconym baletowi) chciałem zaczepić o TVP Kulturę w poszukiwaniu strawy duchowej ( transmisja mszy prawosławnej), a znalazłem tam widowisko baletowe. Emisja już trwała, ale chyba wiele nie straciłem. Sam balet to ( sprawdzałem później ) sfilmowane przedstawienie z Wrocławia „Karnawału zwierząt”, ale jak dla mnie (laika w tej dziedzinie sztuk dramatyczno-sceniczno-muzycznych) ważniejsze była część dydaktyczno-uświadamiająca tego widowiska(głos zza sceny informował,uczestnicy przedstawienie prezentowali) czyli terminologia baletowa ( jak brzmią nazwy gdy na scenie znajduję się solistka, dwie, trzy, cztery tańczące osoby itd). Ponoć kroki baletowe, czy sekwencje kroków mają też swoje określenia. Też była prezentacja. Wiem już teraz, że kiedy zabieram głos na blogu baletowym powinienem założyć na nogi puenty.
I na koniec rzecz chyba najciekawsza, ale i najbardziej urokliwa. Taniec dwojga tancerzy( Ona i On) z których jedno tańczy techniką klasyczną, a ON swoje zaloty prezentuje w wersji wybitnie zmodernizowanej.
Mój werdykt. Wygrała Ona, czyli wersja klasyczna, ale wiem, że gustibus non disputandum est.
Ogólnie przedstawienie dla młodzieży, ale Wawrzyńcowi się podobało.
P.S.
Puenty to (sprawdzałem) jednak pointy.
A że humor mi dopisuje, pozdrawiam i miłych dwóch niedziel!
@ Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński
Panie Wawrzyńcu, specjalnie dla Pana. Taniec i boks: https://www.arte.tv/pl/videos/099862-000-A/la-boxeuse-amoureuse/.
Dziękuję bardzo Pani Joanno.
Jestem już po rozgrzewce, ale emocję będę sobie dawkował.
Czym żesz ja sobie na takie względy zasłużyłem?
Pozdrawiam.
P.S. W rewanżu podrzucę interesujący dialog z bokserko-politycznej wyższej półki. Trochę z brodą, ale również z puentą.
Oto owa trzymająca w napięciu historia.
Kilka zdań didaskaliów.
Kilkanaście lat temu furorę na światowych ringach robił czarodziej bokserskiej rękawicy -Andrzej Gołota.
Prawdopodobnie słyszała Pani to nazwisko?
Szczególnie pamiętną była Jego walka z Riddickiem Bowe – bokserem z ówczesnego topu. Nasz Andrzej był bardziej niż początkujący.
Rozpoczyna się walka. Walka która w zasadzie miała być walką do jednej szczęki – szczęki Andrzeja Gołoty – okazała się rzeczywiście walką jednostronną – obrywał mistrz Bowe.
I niestety pod koniec walki stała się rzecz straszna dla polskich kibiców. Polak, prowadząc wyraźnie na punkty wyprowadził nieczysty cios który trafił jego przeciwnika w …bardzo czułe męskie miejsce. Bokser Bowe padł jak rażony, a nasz Andrzej został zdyskwalifikowany i zwycięzcą okazał się jego przeciwnik.
Pomimo porażki, cała Polska była dumna z Andrzeja Gołoty.
Dumny był również ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski, który rozgrzeszył prezydenckim edyktem za jakieś grzeszki z przeszłości niedoszłego mistrza świata.
Niebawem już nie Jędrek Gołota, ale Pan Andrzej Gołota przyjęty został obiadem w prezydenckim pałacu.
I w trakcie tego spotkania prezydent postanowił wyjaśnić co stanowiło determinantę tamtego niefortunnego ciosu.
Oto przebieg tej właśnie rozmowy( znany z relacji Prezydenta).
– Panie Andrzeju mam do Pana pytanie i liczę na szczerą odpowiedź
– No, co Pan chce wiedzieć?
– Wie Pan, Panie Andrzeju chcę wrócić do pamiętnej walki. Prowadzi Pan wyraźnie na punkty, do końca walki pozostały dwie rundy, wszyscy widzą puchar w pańskich rękach, a Pan wyprowadza ten nieszczęsny cios. Dlaczego Panie Andrzeju w tamtej walce trafił Pan swojego przeciwnika w tak czułe miejsce?
– Szczerze?
-Jak tylko Pan potrafi?
-Bo mnie wkur…ł!