Jak minister Sellin mija się z prawdą…
Lubię oglądać TVP Info. Przekaz tej stacji jest jasny, prosty, czytelny i optymistyczny. Rząd rządzi, naród słucha i o nic nie musi się martwić. Premier Morawiecki jeździ po Polsce – osobiście informuje o rezultatach dobrej zmiany i o jej kolejnych zaplanowanych już etapach, a transmisji nie zakłócają fałszywe, zmanipulowane obrazy, np. z rzekomym udziałem zmyślonych antyrządowych demonstrantów, których pokazuje w tym samym czasie i miejscach TVN24. Uspokoił mnie też w ubiegłą sobotę minister Sellin, występując w programie „Młodzież kontra… czyli pod ostrzałem”.
Kiedy Wiktoria Aleksandra Barańska, przedstawicielka partii Razem, ujęła się za pracownikami i współpracownikami sektora kultury – zgłosiła zarzut, że nadal są najgorzej opłacaną grupą zawodową, zmuszaną do zawierania umów śmieciowych i bezpłatnych urlopów – minister zapewnił, że to już przeszłość.
W instytucjach, które podlegają Ministerstwu Kultury umowy śmieciowe zostały według niego zlikwidowane, pensje wzrosły, a w kolejnych latach są przewidziane dodatkowe podwyżki. Resort podpisuje też (ponad podziałami partyjnymi) umowy na współprowadzenie. Słyszałam już o tej praktyce w czerwcu. W jednym z wystąpień minister Gliński powiedział:
Na tym m.in. polega rozwój polskiej kultury, że bierzemy część odpowiedzialności za dobre instytucje artystyczne, instytucje kultury o charakterze regionalnym, instytucje, które są na takim wysokim poziomie, że zapracowały na to, żeby uzyskać to dodatkowe wsparcie.
Zło i niesprawiedliwość panoszą się jeszcze w miejscach, w których rządzi koalicja PO-PSL, ale po to są wybory samorządowe. Jak je PiS wygra, to i w małych miastach i miasteczkach zapanuje kulturalne El Dorado. Taki był mniej więcej sens wypowiedzi ministra Sellina.
Niepotrzebnie znalazłam się dzisiaj w okolicach Teatru Wielkiego w Warszawie. Mój spokój został zmącony. Budynek jest oflagowany. Na jednym z banerów wciąż można przeczytać: Dlaczego, jak dudnią media, gdy wszystkim rośnie stopa, my – pracownicy opery – znów dostajemy kopa?
Wynika z tego, że Komisja Zakładowa NSZZ Solidarność przy TW–ON nadal prowadzi akcję protestacyjną, gdyż – jak twierdzą członkowie związku – „w pierwszej i największej narodowej instytucji kultury, jaką jest Teatr Wielki – Opera Narodowa, 60 proc. pracowników nie osiąga średniej płacy krajowej, mimo że większość pracuje po 12 godzin dziennie, często 6 dni w tygodniu”. Od listopada 2017 r. trwa więc spór zbiorowy z dyrekcją, dotychczasowe rozmowy nie przynosiły rozwiązania. Szerzej o tym problemie pisałam we wpisie „Ministerstwo Kultury jest w stałym kontakcie, ale nic nie wie…”.
Najwyraźniej (w świetle tego, co powiedział minister Sellin) związkowcy niesłusznie kontynuują protest, wprowadzają w błąd widzów teatru i przypadkowych spacerowiczów, a na dodatek szpecą wygląd zewnętrzny budynku.
Pewnie też niektóre oferty pracy TW-ON, które dowodzą, że umowy śmieciowe są w tej instytucji kontynuowane, nawet na tak odpowiedzialnych stanowiskach jak „Inspicjent”, straciły na aktualności. Fejsbukowicze niepotrzebnie się burzą, zaś osoby związane z teatrem mylą się, twierdząc, że „w TW-ON nikt nie dostaje etatu na wejście” i trzeba im tłumaczyć, że stanowisko inspicjenta spełnia prawne kryteria stosunku pracy.
Szkoda, że w sobotnim programie nie padło pytanie w sprawie reformy emerytalnej z 2009 r., przez którą artystki i artyści baletu utracili prawo nabyte do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Być może ten problem również został rozwiązany, tylko nikt o tym nie wie…?
Post scriptum
Rekrutację oferującą zatrudnienie na podstawie umowy śmieciowej prowadzi też obecnie Instytut Muzyki i Tańca, powołany w październiku 2010 r. przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego i funkcjonujący jako państwowa instytucja kultury. 12 września zostało opublikowane ogłoszenie na stanowisko „Koordynatora projektów w departamencie tańca”. W punkcie dotyczącym rodzaju zatrudnienia znalazło się następujące sformułowanie: „Umowa zlecenie, umowa z osobą prowadzącą działalność gospodarczą; w perspektywie możliwość umowy o pracę w wymiarze pełnego etatu”.