Lubię takie poniedziałki
Młoda wdowa Candela, Cygan Carmelo i widmo zmarłego José – takie atrakcje od rana oferuje Mezzo. Wczoraj o 9:40 emitowała „El Amor brujo” (Czarodziejską miłość) w wykonaniu Baletu Victora Ullate z Madrytu.
Utwór stworzyli Gregorio Martinez Sierra (libretto) i kompozytor Manuel de Falla na podstawie cygańskiej legendy opowiedzianej im przez Rosarię La Mejorana, matkę Pastory Imperio, słynnej tancerki flamenco. Pastora była też autorką pierwszej choreografii i wystąpiła w prapremierze w 1915 r. w roli młodej wdowy – razem z matką, bratem, jego żoną i córką. Był to więc balet, można powiedzieć, rodzinny. Teraz już takich się nie robi, by nie być posądzonym na przykład o nepotyzm. Kiedyś liczyły się kwalifikacje; dzisiaj, przynajmniej pozornie, atutem jest brak znajomości. Choć pewnie znajdą się od tej reguły wyjątki. Nie tylko w NBP 😏, w którym jeszcze do końca nie wyjaśniono, jak jest, a wcześniej było. Na razie wiadomo, że aby zasiadać w radzie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego wystarczy znać dobrze język rosyjski. W polskim balecie też przeprowadza się dziwaczne eksperymenty, ale ten temat nikogo nie interesuje, nawet tancerek i tancerzy – byłych i obecnych.
Z drugiej strony nielubiana Maria Krzyszkowska już wiele lat temu mówiła, że zawsze ktoś musi w karierze pomóc i nikt nigdy sam się nie wypromował. W tym sensie jej promotorem był Leon Wójcikowski (widocznie uważał, że jednak umiała tańczyć) – na marginesie, ale pozostając w temacie – jeden z najlepszych wykonawców tańców hiszpańskich. W Polsce doceniony bardziej po śmierci, bo kiedy jeszcze mógł coś robić, różnie bywało.
Victor Ullate jest wolny od podejrzeń. Stworzył balet bez pomocy rodziny, z talentem i profesjonalnie. Pierwotną kompozycję wzbogacił muzyką Luisa Delgado, także „In Slaughter Natives” i zaprosił do współpracy Estrellę Morento, wybitną śpiewaczkę flamenco. Zrezygnował z tradycyjnego cygańskiego obozu; w zamian otrzymujemy szum morza, księżyc i zamglone sceny, które równie dobrze mogłyby się rozegrać w jakimś gotyckim zamczysku. Ale nadal w jego spektaklu obecne są cygańska mistyka, miłość, ogień i historia dziewczyny, która nie może się uwolnić od ducha zazdrosnego kochanka.
Zespół tańczy wspaniale – z hiszpańską pasją, precyzją, wyrazistością. W choreografii wykorzystane zostały tańce flamenco, w tym zawsze robiąca wrażenie farucca, ale jest też doskonała neoklasyka i kilka fragmentów, które kojarzą mi się ze stylem i techniką Marthy Graham.
Dla chętnych Mezzo przewiduje popołudniowe powtórki: w sobotę o 13:40 i w piątek 22 marca o 17:40.
Zaś dziś wieczorem – i znowu z samego rana w poniedziałek – ten kulturalny kanał telewizyjny proponuje „Coppélię” zrekonstruowaną przez Siergieja Wichariewa. Tą samą, która niedawno gościła w repertuarze Bolshoi Ballet Live.
I – wczoraj doczytałam – jeden z moich ulubionych baletów Jurija Grigorowicza –„Золотой век” (Złoty wiek) do muzyki Dmitrija Szostakowicza.
Miłego oglądania – rano, po południu, wieczorem…
EL AMOR BRUJO, Victor Ullate Ballet, MEZZO – 9 i 22 MARCA
COPPELIA, Balet Bolszoj, MEZZO – 5, 11, 16 i 29 MARCA
ZŁOTY WIEK, Balet Bolszoj, MEZZO – 5, 11, 16 i 29 MARCA