Rasputin w sieci. Czasu zostało niewiele
Grigorij Rasputin, chłop, który mianował się zakonnikiem, półanalfabeta, uwodziciel, rozpustnik, egzorcysta, jasnowidz, znachor, zły duch rodziny carskiej: cara Mikołaja II i jego żony Aleksandry Fiodorowny, od ponad roku bohater spektaklu baletowego „Rasputin” w choreografii Yuki Oishi. Jego światowa premiera odbyła się 31 maja 2019 roku w London Palladium.
Surowe oceny krytyków zamieszczone na łamach The Guardian i The New York Times nie są w moim odczuciu sprawiedliwe. Ale zła passa zaczęła się dla występującego w tytułowej roli Siergieja Połunina już wcześniej, po serii niefortunnych wybryków, niestosownych wypowiedzi, o których wspominałam w ubiegłym roku oraz po ujawnionych przez tancerza, również w dość spektakularny sposób, sympatiach politycznych. W recenzjach można odnaleźć związane z tymi zachowaniami reminiscencje, choć pewnie nie miały wpływu na wyrażone opinie. Mnie spektakl wciągnął, język choreograficzny zaciekawił; są zmiany tempa i nastroju, bohaterowie zostali dobrze ruchem scharakteryzowani, podobają mi się wyraźnie dostrzegalne ludowe akcenty. Kostiumy i charakteryzacja postaci są zgodne z ówczesną modą; symbolicznie-wymowna szachowa scenografia działa na podświadomość. Cała akcja została sprawnie poprowadzona. Muzyka Kirilla Richtera pomaga w wykreowaniu napięcia. Z przyjemnością obejrzałam też, krytykowane gdzieniegdzie, charyzmatyczne skoki i obroty Siergieja Połunina, które, co ważne, nie zdominowały choreografii, tylko płynnie w niej zaistniały. Dramaturgia koncentruje się na demonicznej i destrukcyjnej roli, jaką Rasputin odegrał na dworze cara Rosji. Fabuła opiera się na dwóch zasadniczych wątkach: opiece nad chorym carewiczem Aleksym i zdobytą w ten sposób władzą oraz zamachem na życie Rasputina zorganizowanym przez księcia Feliksa Jusupowa, w tym spektaklu ograniczonym do jednego spiskowca i bez ujawnionych w przekazach historycznych szczegółów zabójstwa. Obsada jest gwiazdorska. Oprócz trzech, znanych z baletowych scen, doskonałych tancerzy, Siergieja Połunina, Johana Kobborga (książę Jusupow) i Aleksieja Lubimowa (Mikołaj II), w spektaklu tańczy słynna rosyjska łyżwiarka figurowa Jelena Iljinych (Aleksandra Fiodorowna); w roli syna cara świetnie poradził sobie Djordje Kalenic. Czasu na obejrzenie „Rasputina” zostało już niewiele. Spektakl udostępnił wczoraj w sieci Siergiej Połunin z okazji Światowego Dnia Baletu, niestety tylko na czterdzieści osiem godzin.
#WorldBalletDay
#Zostańwdomu i oglądaj balet!
Czytaj też:
Kyodai i najbardziej znana Panna Nieznana
Polunin is Rasputin: a titanic, totemic performance at the Palladium
Komentarze
Rewelacja!
Też tak uważam 🙂
Nie widziałem nic lepszego w tym roku!, a minuty 13 do 29 to jak dla mnie arcydzieło. Muzyka młodego K. Richtera (rówieśnik Połunina) znakomita. Przeczytałem recenzje – przypuszczam że krytyka baletowa i musicalowa należy do szczególnie zjadliwych, po tej lekturze:).
Recenzja zamieszczona tutaj:https://bachtrack.com/review-rasputin-sergei-polunin-london-palladium-june-2019 jest na szczęście znacznie przyjemniejsza 🙂
Połunin postanowił wprowadzić sztukę baletową do kultury masowej i czyni to jak widzę z powodzeniem, po sobie też widzę:). W tym roku urodziło się nb. dziecko łyżwiarki Jeleny i jego.
Ta niesympatyczna niechęć części krytyki do niego, poza wspomnianymi przez Panią sprawami, może wynikać też z elitaryzmu niechętnego tym mass culture koncepcjom i działaniom tancerza.
@satrustequi
„Połunin postanowił wprowadzić sztukę baletową do kultury masowej i czyni to jak widzę z powodzeniem, po sobie też widzę:). W tym roku urodziło się nb. dziecko łyżwiarki Jeleny i jego.”
Szkoda, że ojcem chrzestnym nie został Władimir Putin 🙂 Byłaby to informacja na pierwsze strony gazet 🙂
Jeden z wywiadów: https://fashiontrendstips.com/sergei-poulin-and-elena-ilinykh-interview-with-new-parents/
Oglądałem.
Mogę się pochwalić, że miałem na widowni jedno lepszych miejsc, tylko Pani z prawej bardzo się wierciła i jadła paluszki.
Oczeń się podobało, a klimat epoki ( jak dla mnie) rzeczywiście oddany na tyle dobrze, że miałem wręcz wrażenie, że czarno-białe widowisko oglądam na ekranie starego kina. W pewnym momencie uzmysłowiłem sobie, że mimika Aleksandry Fiodorowny to właściwie mimika gwiazd tej epoki( epoki kina niemego)Na przykład Glorii Swanson. Do niej była(jest) chyba trochę podobna.
No i muzyczka niczego sobie.
@Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński
Oj, to szkoda, że emisja już się skończyła, bo spojrzałabym Pana okiem na tę mimikę.