A jednak grzeczny Kopciuszek. Premiera w Operze Bałtyckiej
„Może to zabrzmi banalnie, ale kupując bilet do opery widzowie pragną potem ujrzeć piękno”, „Warto czasami przenieść się w odrealnioną rzeczywistość”, „Planujemy wystawiać znane tytuły, ale w nowych inscenizacjach i ze świeżym podejściem do choreografii. Szokować jednak nie będziemy, bo bardzo łatwo można się oszukać i wpaść w nikomu niepotrzebną pułapkę”.
Tak definiował swoje plany Wojciech Warszawski, kiedy rozmawialiśmy w Operze Bałtyckiej w 2016 roku, tuż po objęciu przez niego stanowiska kierownika baletu. I trzeba przyznać, że te zamiary konsekwentnie realizuje. Po „Pinokiu”, „Giselle”, „Śnie nocy letniej”, właśnie zrealizował kolejną baletową premierę: nieśmiertelnego „Kopciuszka” Siergieja Prokofiewa. Tym razem choreografia nie jest dziełem zaproszonego do współpracy artysty z zewnątrz; stworzył ją wraz z Izabelą Sokołowską-Boulton, swoją zastępczynią, w latach 2002-2007 solistką Duńskiego Baletu Królewskiego.
Czytaj też: Widzowie pragną ujrzeć piękno. Rozmowa z Wojciechem Warszawskim
Częściej bywa w ten sposób: idziemy do teatru na znany tytuł klasyczny, a otrzymujemy współczesne pomieszanie z poplątaniem. Proszę tylko nie sądzić, że nie lubię baletów współczesnych. Już kiedyś zostałam o to posądzona. Mam teraz znowu na myśli jedynie chybione dzieła współczesne. W piątek w Operze Bałtyckiej, to jednak zwolennicy redefiniowania utartych schematów i świeżych, podążających z duchem czasu, spojrzeń na znane od wieków bajki i wynikające z nich morały, mogli poczuć się zaskoczeni. Wprawdzie, w rozmowie opublikowanej na portalu Miasta Gdańska, Izabela Sokołowska-Boulton opowiadała: „Nie tworzyliśmy współczesnej wersji, która zmieniałaby w zasadniczy sposób rolę Kopciuszka. Nie dodaliśmy emancypacyjnych czy dotyczących wyzwolenia przekazów. O Kopciuszku wiemy tyle, że zostaje w domu z zazdrosnymi o nią macochą i przybranymi siostrami, które będą ją wszystkiego pozbawiać: ładnych strojów, przyjemności i zmuszać do wykonywania ciężkich prac, gdy kochający ojciec wyjedzie w poszukiwaniu pracy”, do widzów przedostał się nowatorski komunikat prasowy: „Oto Kopciuszek nie jest już tylko bezwolną biedną dziewczyną, której życie odmienia się za sprawą magii, ale dzielną kobietą, która – dzięki wsparciu zewnętrznych sił – realizuje swoje zamiary i zmienia swoje życie na lepsze. Znana z klasycznej wersji wróżka czy zagubiony pantofelek w tej opowieści również się znajdą, ale to nie one determinują wydarzenia. Kopciuszek jest silną osobą, która świadomie zmienia świat na lepsze”.
Z góry uprzedzam, choć nie lubię spoilerów, że wierzyć należy choreografce. I że chyba musimy się przyzwyczaić do nie brania na serio zapowiedzi programowych, pora uznać, że powstają one w oderwaniu od tego, co dzieje się na salach prób. Na blogu pisałam niedawno o premierze „Soli ziemi czarnej” w Operze Śląskiej w Bytomiu i transmisjach „Romea i Julii” z Teatru Wielkiego w Warszawie – w tych spektaklach materiały prasowe i rozwój scenicznych wydarzeń nie miały również ze sobą wiele wspólnego.
Czytaj też: Gorące tematy – szpilki i krótkie spódniczki
„Kopciuszek” Izabeli Sokołowskiej-Boulton i Wojciecha Warszawskiego jest familijnym, optymistycznym, ciekawie zmodyfikowanym inscenizacyjnie spektaklem; bez dłużyzn, wydziwiania, z efektownymi wizualnie, inspirowanymi stylem secesyjnym i Art déco, scenografią (Damian Styrna) oraz multimediami (Eliasz Styrna) i utrzymanymi w filmowym klimacie kostiumami zaprojektowanymi przez Hannę Szymczak (akcja dzieje się w Niemczech w latach 30.). Choreografia jest neoklasyczna; w fabułę wplecione zostały, zawsze przyciągające uwagę, baletowe popisy (kombinacje skoków męskich, tańce dobrych wróżek Wiosny, Lata, Jesieni i Zimy) i tańce charakterystyczne. Pojawia się też, znany z „Romea i Julii” motyw pierwszej młodzieńczej miłości, spojrzenia, po którym już nie ma odwrotu, tylko że zamiast fatalnego zbiegu okoliczności, nad opresyjnością systemu, w tym przypadku domową przemocą, bezmyślnym okrucieństwem, biernością ojca, a i samego Kopciuszka, który pokornie znosi swój los, czuwają siły magiczne, a zło jest obrócone w groteskę (ale czyż taka właśnie nie jest de facto głupota połączona z podłością, jeżeli spojrzymy na problem z dystansem).
Soliści i zespół – występujący w premierowym przedstawieniu – naturalnie, a nawet powiedziałabym dość skromnie i z pokorą weszli w swoje role. Wciąż zachowują świeżość, sprawiają, że taniec w połączeniu z baśniową muzyką Siergieja Prokofiewa (świetna orkiestra Opery Bałtyckiej, w piątek pod batutą Luisa Gorelika, to oczywiście determinujący sukces element „Kopciuszka”) jest pięknym przeżyciem estetycznym.
W najbliższy weekend odbędą się kolejne przedstawienia. Bilety są już wyprzedane, ale w sobotę na afiszu znajduje się również live streaming.
Czytaj też:
Fabryka snów Rudolfa Nuriejewa
Sezon włoski – recenzja spektaklu: „Pinokio”, chor. Giorgio Madia
Komentarze
Pani Joanno nie dostalem odpowiedzi od Pani.
Dlatego pytam jeszcze raz- jakiego rodzaju BALETY ? Gdzie na nie sa bilety ?
Bog zaplac ?
0statni Prorok
Panie Proroku,
podsyłam kilka propozycji:
Streaming Opera Bałtycka
https://live.bilety24.pl/event/index/88da3b7f1fd184b60cd1cd2eb025ecebfc1d2159
Streaming Royal Opera House
https://stream.roh.org.uk/products/the-dante-project
Na żywo
https://teatrwielki.pl/repertuar/kalendarium/2021-2022/exodusbieguni-harnasie/termin/2021-11-13_19-00/
http://www.operalodz.com/GREK_ZORBA,29,338
Może gdybym zobaczył taką bardziej poprawną kulturową inscenizację zmieniłbym zdanie, ale na dzisiaj Kopciuszek tradycyjny ( braci Grimm) jest moją ulubioną wersją Kopciuszka, a gdyby zaistniała taka konieczność. to pomógłbym mu oddzielać soczewicę od popiołu. Zawsze, co dwie pary rąk, to nie jedna.
A gdyby pani Joanna chciała koniecznie coś nowego, to polecam inscenizację z …chińskim Kopciuszkiem:
Jest to historia Ye Xien, którą druga żona jej ojca wykorzystuje do niebezpiecznych prac. Dziewczyna opiekuje się rybą o czerwonych płetwach i złotych oczach, ale macocha zabija zwierzę i grzebie jego szczątki w gnoju. Za radą mężczyzny, który zstąpił z nieba, Ye Xien wydobywa szczątki ryby i chowa je w swoim pokoju, po czym prosi je o szaty, aby móc iść na świąteczną zabawę. Obawiając się rozpoznania przez macochę i przyrodnią siostrę, dziewczyna opuszcza zabawę i gubi jeden but. Przechodzi on z rąk do rąk, aż trafia do władcy sąsiedniego królestwa To’Han. Odnalazłszy właścicielkę buta, król bierze Ye Xien za żonę.
Pani Joanno, moze bede w trojmiescie z moja dziewczyna, moze sie ujzymy ?
Okay…. ?
0statni Prorok
Klaniam sie !
Panie Wawrzyńcu,
gdyby chciał Pan spróbować coś mniej poprawnego: https://www.youtube.com/watch?v=GQjf7m6FLZs
Pozdrawiam!
Pani Joanno, albo bede sam w Gdansku, jak nie to zapraszam do mnie. 0kay ??????!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Alexandeer
Ponad to, Pani Joanno,
moje propozycje dotycza spektakli politycznych nie tylko w Rzeczpospolitej, ale rowniez w krajach Zach. :
https://www.youtube.com/watch?v=lBeLCDTPs8o
https://www.youtube.com/watch?v=siw-MAiKVtA
Panie Proroku – po pierwsze nie umawiam się z nieznajomymi :-), po drugie – nie mieszkam w Gdańsku. Dziękuję za zainteresowanie moim blogiem!
1