Netflix i taniec. Hot Chocolate Nutcracker. Szkoła dla wszystkich
Osiem spektakli, jedenaście tysięcy pięćset dwadzieścia miejsc, ze sprzedaży biletów – czterysta pięćdziesiąt tysięcy dolarów amerykańskich. Na widowni głównie najmłodsi widzowie. „Hot Chocolate Nutcracker”. Świąteczne show w wykonaniu uczennic i uczniów Debbie Allen Dance Academy z siedzibą w Los Angeles. Jak powstaje i kto stoi za jego sukcesem? O tym opowiada dokumentalny film w reżyserii Olivera Bokelberga „Taneczne marzenia: Hot Chocolate Nutcracker”, który właśnie obejrzałam w ramach nadrabiania moich Netflixowych zaległości.
DADA stworzona została w 2001 roku przez Debbie Allen, słynną amerykańską tancerkę, gwiazdę serialu „Fame”, choreografkę i producentkę filmową, dla wszystkich dzieci w wieku powyżej czterech lat, które pragną tańczyć. Do jej akademii mają prawo wstąpić „osoby każdego kształtu, rozmiaru, koloru czy kultury”. W zajęciach uczestniczą dzieci i młodzież z rodzin o różnym statusie społecznym, wychowywani w Beverly Hills i Compton, większość z nich otrzymuje stypendia. DADA mobilizuje („nie osiągniecie sukcesu latając po centrach handlowych”), wyznacza perspektywy, pomaga spełniać marzenia, odkrywa talenty, które mają szanse dołączyć do grona zawodowych tancerzy. „Jest wielu tancerzy, którzy nie trenują, bo nie mają pieniędzy” – mówi jedna z najmłodszych uczennic. Sama też chce w przyszłości otworzyć szkołę, w której czesne zależeć będzie od finansowych możliwości ubiegających się o przyjęcie.
Nauka w DADA to nie przelewki. Obowiązuje w niej dyscyplina baletowa („Kiedy pracujesz na sukces nic nie może cię załamać, ani surowy nauczyciel, ani to, że nie jest łatwo”), nie można opuszczać zajęć, a jest ich piętnaście godzin tygodniowo, ani spóźniać się; w październiku odbywa się audycja do „Hot Chocolate Nutcracker”, a po niej rozpoczynają się intensywne próby do spektaklu. Pierwsza jego wersja powstała w 2008 roku.
Debbie Allen, która w młodości marzyła o roli Czarnej Wieszczki, choć nigdy takiej nie widziała (tańczyć uczyła się w szkole prowadzonej przez Tatianę Semenovą dzięki stypendium Fundacji Forda), do swojego „Dziadka…” postanowiła dodać tożsamość kulturową niepowiązaną z muzyką baletową Czajkowskiego. Podróż przez Krainę Słodyczy stworzyła taką możliwość („nowy kraj umożliwia nową choreografię i kostiumy”), tak więc w jej wersji pojawiło się więcej krain, nowa muzyka, a obok tańca klasycznego: taniec jazzowy, nowoczesny, hip hop i step. Na scenie występują też aktorzy, których słowa pomagają młodym widzom w lepszej percepcji fabuły.
„Zawsze chciałam uczyć dzieci, w zespole tancerze, dobrze wiedzą już, co robią, zaś dzieci można otworzyć na piękno baletu i sztuki. A poprzez to doświadczenie zaczynają również doceniać piękno życia” – mówi Madame Giana Jigarham, prowadząca w DADA zajęcia baletowe. W filmie występuje też Lauren Anderson, o której wspomniałam w rozmowie z Carlosem Acostą. W tym miejscu mogą Państwo obejrzeć ich wspólny występ w balecie „Don Kichot”. Z DADA współpracuje od ponad roku i opowiada: „Nigdy nie sądziłam, że zostanę baleriną. Po prostu lubiłam chodzić na zajęcia. Nie rozumiałam, co to znaczy zostać główną tancerką jako Afroamerykanka. Okazało się, w tamtym okresie nie było żadnej. Chyba że u Alvina Aileya albo w Dance Theatre of Harlem”. W 1990 roku została pierwszą Afroamerykańską primabaleriną w Houston Ballet. Tańczyła role dotąd przewidziane dla białych tancerek, Kopciuszka, Odettę/Odylię. Kitri. Sylfidę (przed nominacją, jeszcze jako solistka, Aurorę w „Śpiącej królewnie”). W 1999 roku ukazała się na okładce Dance Magazine. To między innymi od niej zaczęła się demokratyzacja baletu, która nadal trwa. W 2019 roku pisałam o Charlotte Nebres, uczennicy School of American Ballet, która tuż przed Świętami, w wieku 11 lat, zadebiutowała jako pierwsza czarnoskóra Marie w „Dziadku do orzechów” George’a Balanchine’a, balecie znajdującym się w repertuarze New York City Ballet od 1954 roku.
Czytaj też:
Netflix i taniec. Morderca w szkole baletowej
Baletowy projekt Kulczyk Foundation
„Nutcracker Delights” i inne balety
Francesca Hayward i słynne „Koty” Andrew Lloyda Webbera
Dziadek do orzechów”, klasyczna baśń w wersji baletowej i bajkowej
„Yuli” – talent, którego się nie chce
Komentarze
Dziękuję. Podczytałem Pani starszy wpis o Francesce Hayward. Najpierw ją zobaczyłem w Dziadku…, nagraniu o wysokiej jakości, później dowiedziałem się z pewnym zdziwieniem, że jest Mulatką… Dopiero jak się wie, to w nieco naciągany sposób zauważa się, że jej rysy twarzy mają pewne cechy nieeuropejskie. Ale naprawdę jaka to różnica kto ma jaki kolor skóry i rysy twarzy. Byle dobrze tańczył.