Bez metafory
Drobiazgowo przedstawione poranne rytuały. Ból brzucha, skurcze jelit, wzdęcia i gazy. Miesiączka i źle ułożony tampon. Choroba, kontuzja i egoizm artystyczny. Pijana, gadająca od rzeczy, recenzentka i pani dyrektor z pomalowanymi na czerwono paznokciami, od której zależy sfinansowanie spektaklu. Przypadkowe spotkanie na ulicy, trening na siłowni, próby i konfrontacja z widzem. Nudny wernisaż i odlotowy spacer po mieście.
„Thriller”, bo o nim mowa (premiera odbyła się w środę w Nowym Teatrze w Warszawie), powstał we współpracy z nastoletnimi widzami.
Czytając zapowiedzi – „projekt edukacyjny”, „ten spektakl wziął się z niezgody na to, jak władze – politycy czy szkoła – próbują ideologizować ciało”, trochę się obawiałam, że znowu przeżyję jakieś „nowe” męczarnie. Tymczasem obejrzałam duet charyzmatycznych artystów, którzy z podszytym ironią humorem, przez pryzmat różnych obsesji, przyzwyczajeń, słabości i lęków, opowiadają „dzień z życia człowieka wyłącznie z perspektywy ciała”.
On (Paweł Sakowicz) jest choreografem/ tancerzem walczącym o dotacje, Ona (Sonia Roszczuk) aktorką biorącą udział w projekcie. Nie tworzą „świata trudnego do wyobrażenia”, ale szczerze, spontanicznie i bez patosu, trzymając się jednak ciekawie napisanego scenariusza (za dramaturgię „Thrillera” odpowiada Anna Smolar), relacjonują zdarzenia, prowadzą ze sobą dowcipne dialogi, mieszają rzeczy błahe z ważnymi, grają siebie samych i wielu z nas, którzy ich oglądają.
W choreografii zastosowane zostały powtarzające się kombinacje ruchowe, artyści nie ukrywają wysiłku (pojawia się pot i głośne oddychanie), występują w zwykłych dżinsowych ubraniach, przez prawie 60 minut trzymają w napięciu, przywracają normalność sytuacjom potocznie uznawanym za wstydliwe. Może niektóre fizjologiczne opisy lekko bym skróciła, chociaż w „Thrillerze” brak wyszukanych metafor służy celowi spektaklu.
W czerwcu pisząc o „Kreatywnych artystach Polskiego Baletu Narodowego” postulowałam częstsze wykorzystanie Sali Młynarskiego w Teatrze Wielkim w Warszawie, także przez udostępnianie jej choreografom gościnnym. Myślę, że jednym z artystów, który powinien się na tej scenie pojawić jest Paweł Sakowicz. Ma talent, warsztat i chyba wiele ciekawych pomysłów. A w „Thrillerze” – między słowami – jest też dużo prawdy o sytuacji tancerzy i choreografów walczących o dostęp do scen i finansowanie spektakli.