Jeszcze jeden baletowy ptak

„Raz byłem na balecie »Jezioro łabędzie« i wystarczy” – napisał komentator Azur pod moim wpisem o „Śpiącej królewnie” w choreografii Nacho Duato z Deutsche Oper w Berlinie. No cóż, nie wszystkim spektakle baletowe muszą przypadać do gustu – jednych nudzą (szkoda tylko, że nie rozwijają swoich myśli), innym się podobają. Zdarzają się też sytuacje, że jedno przedstawienie może zadecydować o dalszym życiu. Tak stało się chociażby w przypadku trzynastoletniego Fredericka Ashtona, który oczarowany występem Anny Pawłowej w Teatro Municipal w Limie postanowił zostać tancerzem i całkowicie uzależnił się od baletu. „Wstrzyknęła mi truciznę w żyły” – w ten sposób opisał pewnego razu swój stan Clementowi Crispowi. Miał też drugiego idola. Był nim Marius Petipa, u którego regularnie „pobierał lekcje” czerpiąc wiedzę z jego klasycznych choreografii. „Śpiąca królewna” w repertuarze The Royal Ballet zajmuje szczególne miejsce. To właśnie tym tytułem Royal Opera House wznowiła swoją działalność w 1946 roku i do dzisiaj go pielęgnuje, choć w nieco innym opracowaniu, na którym swoje piętno odcisnęli Monica Mason, Christopher Newton, Frederick Ashton, Anthony Dowell i Christopher Wheeldon.

Nie trudno się domyślić, że „Śpiąca królewna” jest jednym z najpopularniejszych tytułów baletowych. I nadal inspiruje. Całkiem niedawno pisałam o Christianie Louboutin, który pod jej wpływem wprowadził do sprzedaży limitowaną kolekcję szpilek wizualnie nawiązujących do treści baletu. Przedstawienie, które jeszcze do jutra będzie emitowane online obejrzało od 24 lipca ponad 380 tysięcy widzów.

Centralną postacią w balecie jest oczywiście księżniczka Aurora. Na balerinie, która tańczy tę rolę skupia się z reguły uwaga publiczności i recenzentów. Fumi Kaneko, wykształcona w Japonii pierwsza solistka The Royal Ballet, jest przeuroczą Aurorą. Ma świetne warunki – jest dziewczęca, filigranowa, tańczy lekko, ujmuje naturalnością, choć jak wiadomo jej choreografia składa się ze skomplikowanych technicznie, wymagających dużego skupienia elementów i „stalowych” pointes. Ale w „Śpiącej królewnie” jest jeszcze jeden ważny bohater, o którym chciałabym dzisiaj wspomnieć. Pojawia się w trzecim akcie i z powodzeniem mógłby zostać dołączony do programu Leonarda Bernsteina jako trzeci baletowy ptak. Chodzi mi o Błękitnego Ptaka, tańczącego wspaniałe pas de deux z księżniczką Floriną, na którego wariację ze słynnymi brisés volés zawsze czekają baletomani. Podobno niektórzy historycy tańca choreografię tego fragmentu baletu przypisują Enrico Cecchettiemu, który w petersburskiej premierze w 1890 roku występował w dwóch rolach – złej wróżki Carabosse i właśnie Błękitnego Ptaka. A o co chodzi w tym popisowym pas de deux? Obie postaci pochodzą z francuskiej bajki „L’Oiseau bleu” o krółu zakochanym w pięknej księżniczce Florinie i złej macosze, która zamyka Florinę w wieży, zaś król za odmowę poślubienia jej córki zostaje zamieniony w ptaka. W baletowej scenie oglądamy Błękitnego Ptaka uczącego fruwać księżniczkę Florinę, tak aby mogła uciec z wieży. Z innych ciekawostek proponuję jeszcze krótki filmik o paczce Wróżki Bzu, czyli o krótkiej, sztywnej baletowej spódniczce zwanej tutu.

ROH ma też inne propozycje. Od kilku dni można już oglądać „The Mad Hatter’s Tea Party”, hiphopowy teatr tańca, o którym mogą się Państwo więcej dowiedzieć: tutaj.

Czytaj też:

Feeria baletowa

Słynne baletowe kurczaki

Gorące tematy – szpilki i krótkie spódniczki