Baletowej afery ciąg dalszy
„Zacząłem tańczyć, a potem poszedłem do szkoły baletowej, bo pokochałem tę sztukę” – mówi George Williamson. Prosta odpowiedź – robię to, co lubię. Dodatkowo kilka zdań o różnorodności, tolerancji i pięknie świata. Powinno wystarczyć. Aż nie chce się wierzyć, że takie oczywiste rzeczy trzeba tłumaczyć. I się tłumaczyć.
Wypowiedź George’a Williamsona jest znacznie obszerniejsza. Została opublikowana na łamach The Independent i jest kolejnym głosem w toczącej się dyskusji, sprowokowanej niemądrą wypowiedzią Lary Spencer, prowadzącej program Good Morning America, w trakcie którego wyśmiewała się z księcia George’a uczęszczającego na lekcje baletu.
O przebiegu tej „baletowej afery” pisałam w ubiegłotygodniowym wpisie. Drwiny dziennikarki uznano za oparte na archaicznych, pełnych uprzedzeń postawach oraz za stygmatyzujące „młodych mężczyzn, zwłaszcza młodych kolorowych mężczyzn i członków społeczności LGBTQ+”. W petycji „Good Morning America Should Amplify the Benefits of Dance for Young Men” wyrażono też nadzieję, że ABC i pozostałe media zaczną eksponować w swoich przekazach korzyści płynące z edukacji tanecznej dla młodych mężczyzn. W Polsce takie podejście też by się przydało. Może w ten sposób nabór do szkół baletowych byłby skuteczniejszy. Póki co o balecie pisze się rzadko, najchętniej w atmosferze skandalu i łamania prawa.
Yet, the research shows that when young people engage in dance as part of their formal or informal education, they benefit greatly in school, in work, and in life. Young people who study dance are more likely to achieve academically including seeing benefits in raised test scores and lowered drop out rates. Additionally, they develop enhanced capabilities of grit, perseverance, collaboration, and creativity.
„Dorastając, słyszałem wiele komentarzy w stylu wypowiedzianego przez Spencer, sugerujących, że chłopcy uprawiający balet są mniej męscy – i że jest to zła rzecz. Tego typu uwagi zmuszały mnie nie tylko do obrony »męskości« baletu, ale również niechcący sprawiały, że czułem potrzebę przepraszania za bycie gejem” – zwierza się dalej Williamson.
Bo przecież tancerze nie są zniewieściali. A nawet, gdyby byli, to przecież nie jest to grzech. Są dobrze zbudowani, wysportowani, silni, odważni, tancerze klasyczni nie są tylko skocznymi książętami w rajtuzach. I jeszcze taka oczywistość – mogą być heteroseksualni, homoseksualni, biseksualni… To taki stały zestaw argumentów w rozmowach z osobami, które o balecie nie mają zielonego pojęcia, ale z góry mają do tej sztuki negatywny stosunek. Sama ich czasami używam. Zamiast po prostu nie polemizować z niewiedzą i głupotą.
Ale jest też druga strona medalu, o której pisze brytyjski tancerz i choreograf. Kpiny Lary Spencer i chichot towarzyszących jej osób mogły sugerować, że balet jest tylko dla dziewcząt. „Chłopcy, dziewczyny, wszyscy uczą nas prostej prawdy, że być dziewczyną jest czymś gorszym. Fakt, że heteroseksualni mężczyźni tańczą, że tancerze są sportowcami, nie ma znaczenia”. Oto więc mamy kolejne krzywdzące przekonanie pozbawione racjonalnych przesłanek.
Interpretacji może być wiele. W każdej jest jakaś „prawda”. Głupota ma różne oblicza. Lara Spencer przeprosiła za swoje zachowanie. Zrozumiała też, że pewnych rzeczy po prostu mówić nie wypada. Dobrze się stało, że popełniła tę gafę publicznie. Rozgorzała dyskusja, dzięki której walka ze stereotypami może okazać się łatwiejsza. A sedno sprawy tkwi pewnie po prostu w bezmyślności – czasowej bądź permanentnej. W tym drugim przypadku sprawa jest beznadziejna.
Czytaj też:
Jakie to proste – taniec na stole i inne wygibasy
Czy warto zostać zawodowym tancerzem w Polsce?
Ciemno na scenie – Polscy artyści baletowi liczą na emerytalne przywileje